poniedziałek, 27 lipca 2015

4

...Obudził mnie dźwięk sms'a w telefonie.. 6 rano, kto by pisał o tej godzinie?
Sprawdziłam telefon, sms od mamy? Serio.. Nawet nie chciało mi się komentować jej logiki, była jeden pokój dalej, ale gdy przeczytałam treść tego sms'a trochę się zdziwiłam, a jednocześnie ucieszyłam. 

''SMS: Od: MAMA: Kinga, śniadanie masz w lodówce, na obiad zostawiłam Ci pieniądze. Nie będzie mnie tydzień w domu, bo jadę z Tomkiem do Czech. Przepraszam, że informuje Cię dopiero teraz o tym, ale przez wczorajszą kłótnie zapomniałam, a dzisiaj nie chciałam Cię już budzić. Jutro wieczorem przyjedzie do Ciebie starsza kuzynka, będzie miała Cię na oku żebyś nie była bez opieki. Grzecznie mi tam, kocham Cię. Trzymaj się!''

Chociaż z drugiej strony znów było mi smutno, bo jedzie z Tomkiem. Jezu, niedługo mi napiszę, że leci z nim na księżyc, jak ja tego nienawidzę.. Aż mi się odechciało iść do szkoły, skoro i tak jej nie będzie. Kuzynka mi napiszę usprawiedliwienie, jest 5 lat starsza ode mnie, ale i tak dobrze, bo jest wyluzowana i znając życie będę mogła robić co mi się podoba, ogólnie ma na imię Ada, ale mówię na nią głównie Adzia, hah.
Myśląc dalej nad życiem przypomniał mi się mój sen, przełożyłam się na drugi bok myśląc dokładniej co mi się sniło.. własnie.. Igor, nie wiem czemu, bo on mi się nawet nie podoba, ładny jest, ale nie chciałabym być jego dziewczyną. Jezu, o czym ja myślę.. lepiej znów zamknę oczy i zasnę na spokojnie.. 

Po 4 godzinach mniej więcej znowu się obudziłam, lekka i wyspana jak jeszcze nigdy.
Wstałam powoli z łóżka, założyłam kapcie i zeszłam na dół coś zjeść, bo byłam głodna.
Płatki z mlekiem do lodówki mi schowała. Ciekawie. Płatki, już se mogłam zrobić sama, ale niech będzie. Po śniadaniu się ogarnęłam, po usłyszeniu kolejnego sms'a myślałam, że to mama, ale się myliłam.

''SMS: Od: IGOR: Hej Kinga, czemu Cię nie ma w szkole? ;p Przydałabyś się, bo ta klasa jest nienormalna, dręczą mnie z powodu, że jestem z domu dziecka, siedze sam i wytykają mnie palcami -,-
JA: Poje*y... Nie martw się nimi, ale też nie bądź ciotą i postaw się im, daj w pysk. Ja się bić za Ciebie nie będę na pewno, bo pogorszę sytuację obecnie nie wiem jak Ci pomóc, przeżyj to jakoś albo wyrwij się ze szkoły i przyjdź do mnie, bo mam wolną chatę'
IGOR: Ale, że teraz? No dobra, podaj mi adres i wpadnę.
JA: Ulica... ******* niedaleko takiego małego sklepu. Raczej się domyślisz. To czekam.''

Odłożyłam fona, bardziej ogarnęłam chatę i czekałam na Igora, w sumie dziwnie się czułam, że go zaprosiłam, ale z drugiej strony brakuje mi osoby, z którą mogę porozmawiać tak szczerze...

Po jakiś 30 minutach słyszałam dzwonek do drzwi, otwierając je zobaczyłam Igora.
-No hej..
-Hej, wejdź.. 
Zaprosiłam go do środka, pokazałam mu jak mieszkam i potem poszliśmy usiąść w moim pokoju. 
-Dziękuje, że mam u Ciebie wsparcie. -Rzekł brunet uśmiechając się do mnie.
-Spoko, masz problemy, rozumiem. 
-Czyli jesteś tu sama? Tak? -Zapytał..
-Tak? A co.. ?
-Nic, nic.. słuchaj.. odkąd Cię ujrzałem, zakochałem się w Tobie, przepraszam, że Ci to mówię tak szybko, ledwo się znamy i w ogóle kicha, ale pierwszy raz drzemie we mnie takie uczucie. Przepraszam, muszę coś zrobić.
-Ale.. -nie dokończyłam, chłopak przybliżył i musknął mnie lekko w usta. Zatkało mnie.. serio
zaczęliśmy się całować, mimo, że mi było dziwnie czułam jak mi bije serce mocno. Przez chwilę zapomniałam o wszystkim, o tym, że się praktycznie nie znamy o tym, że pokłóciłam się z mamą, że mam te problemy. Zapomniałam o wszystkim, nawet, że czasem tęsknie za Aleksandrem, czułam takie uniesienie. Czułam zapach jego perfum oraz smak jego ust. Czułam jego obecność, czułam to czego było mi brak, ale chwila... 
Jak tam głębiej zaczęłam myśleć, nagle poczułam pewną obawę i niepewność.. Po pierwsze nie znam go, po drugie nie mam zamiaru się jednak póki co zakochać, wiem zrobiłam co mi kazał rozsądek, odepchnęłam go lekko od siebie.
-Przepraszam, ja nie mogę.. lubię Cię, ale nic do Ciebie nie czuje, po za tym masz racje, za mało się znamy. Nie mogę z Tobą być, wybacz.. nie chcę się znów zakochać.
-Ach! Idiota ze mnie! Przepraszam, pewnie teraz zaczniesz mnie unikać.. Nie, błagam, tylko nie obrażaj się czy coś, musiałem. Chciałem przez chwilę poczuć to czego mi brak.
-Nie przepraszaj, rozumiem. Ale i tak.. ech.. zmieńmy temat.. sorry..
-Okej. Zapomnijmy o tym. Byłem głupi.. mniejsza.. co dzisiaj ogólnie będziesz robic?
-Wolna chata, imprezę! Będzie grubo. Wpadniesz?
-Wiesz, my w domu dziecka mamy ustalane do której możemy być po za terenem, o 20 już będę musiał tam wracać..
-Uciec nie możesz?
-Zbyt duże ryzyko. Zobaczę co da się zrobić.
-Okej.

Po czasie jak Igor opuścił mój dom rozpoczęłam rozpowiadać, że będzie u mnie impreza. Założył konfe klasową na fejsie i dodałam jeszcze kilka osób, były osoby, które miały załatwić alkohol, mi przydzielili bym załatwiła trawkę, rozliczymy się z wszystkiego jak będą u mnie na miejscu. Nie przepadam za klasą, ale jeśli chodzi o jakiekolwiek imprezy to są świetni.  Umówiliśmy się, że wszystko zacznie się o 19.30, a trwać będzie do białego rana.
Każdy weźmie ze sobą od razu plecaki, bo na drugi dzień do szkoły. Walić, że na kacu.
Wyjęłam głośniki, poszłam do sklepu po żarcie, wszystko ładnie przygotowałam i poszłam załatwić trawkę. Najpierw zadzwoniłam do mojego dilera.
-Halo
-Cześć tu Kinga, masz towar dzisiaj sprzedać? Przyda się znowu.
-Tak, za godzinę na ulicy zakazanej za budką.
-Okej, to cześć.

Rozłączyłam się, ''zakazana ulica'' tak potocznie mówimy na pewne niebezpieczne osiedle gdzie każdy idzie tamtędy na własną odpowiedzialność. Tam znajdują się sami dilerzy, ćpuny, patologie, pedofile, typowi dresiarze i różne subkultury typu Punki. Są tam kioski i sklepy monopolowe gdzie sprzedają fajki i alkohol nieletnim.
Jak pierwszy raz tam byłam to próbowałam popełnić samobójstwo, tak to było za czasów depresji, słyszałam, że tam wiele osób się zabija, tam się dzieje wszystko.

Idąc owym osiedlem zaczepił mnie pewien bardzo chudy chłopiec, gdzieś tak z 10 lat miał na oko albo i nawet mniej. Klęknął na kolanach przede mną i prosił o pomoc, mówił, że jego tata jest ''zły'' nie wiedziałam co zrobić.. tyle tu byłam wiedziałam, że są tu patologie, ale nigdy nikt mnie jeszcze nie prosił o pomoc. Złapałam chłopczyka za rękę, bo zrobiło mi się go żal i poszłam w stronę budki gdzie miałam spotkać się z gościem od trawki.
Powiedziałam chłopczykowi, by poczekał przed budką podczas gdy będę załatwiać ważne spory. 
Poszłam powolnym krokiem do danego miejsca i ujrzałam brodatego mężczyznę z wytatuowanym ramieniem i złotym zębem od którego było czuć zapach tytoniu. W ręce trzymał 3 gramy marihuany schowane w woreczek. Zapłaciłam mu i szybko zniknęłam z miejsca, wróciłam do chłopca złapalam go za rączkę i uśmiechnęłam się.
-Gdzie idziemy? -Zapytał drżącym głosem.
-Najpierw do mojego domu, dam Ci coś do jedzenia, bo pewnie jesteś głodny, a później na policję. 
Chłopiec natychmiastowo wyrwał rękę i się cofnął jeden krok. Po czym wykrzyczał.
-Nie chce na żadną policję, te pały zamknęły mi matkę, która jest nie winna! -Przeraziłam się jego reakcją, nie wiedziałam co odpowiedzieć. Im dłużej żyje tym bardziej poznaje jak ludzie mają ciężko, zrobiło mi się go bardzo szkoda, bo widziałam jego przerażenie i ból w oczach gdy patrzył na mnie, zniżyłam się i spojrzałam się mu w oczy, ocierając łzy.
- Spokojnie, zobaczę co da się zrobić, ale jeśli Twój tata robi Ci krzywdę musisz iść ze mną na policję albo chociaż gdzieś gdzie będziesz bezpieczny.
W pewnym momencie pomyślałam o Igorze, zadzwoniłam do niego by przyszedł do parku niedaleko mnie. Zgodził się. Więc poszłam w tamtym kierunku opuszczają ''zakazaną ulicę''

Gdy byłam na miejscu od razu zauważyłam bruneta w oddali, pobiegłam z chłopczykiem w jego stronę.
-Cześć Igor! Mam prośbę!
-Co do kurw... -Spojrzał się na mnie ze zdziwieniem w oczach, nagle na jego twarzy pojawiła się złość.
-Co jest? -Zapytałam zaskoczona jego dziwną reakcją
-Wiesz kogo przyprowadziłaś? -Zadał pytanie tak jakbym zrobiła coś złego.
-Tak. Ten chłopiec potrzebuje pomocy, może dom dziecka, w którym mieszkasz coś zaradzi? 
-Niech zgadnę, jego ojciec jest alkoholikiem i robi mu okropne rzeczy, co?
-Skąd wiesz.. ?
-Ach.. to jest syn faceta mojej matki. Miałem traktować go jak brata, ale nie umiałem.
-... Co ... -Zapytałam mimo, że dobrze słyszałam. Byłam w szoku.
-Ech, no dobra pomogę mu. Nie może mieszkać z tym dupkiem.To nie jest takie proste, ale załatwię to jakoś, chodź mlody.. -Powiedział niepewnie łapiąc chłopca za rękę i idąc w stronę swojego miejsca zamieszkania. Nawet się ze mną nie żegnając, zmuliło mnie lekko i zaczął boleć mnie brzuch nie wiedząc czemu. No nic. Uznałam, że już koniec przemyśleń na ten temat i wróciłam dalej szykować się na dzisiejszą imprezę..
W sumie nic nie robiłam specjalnego tylko zrobiłam miejsce do tańczenia, oraz zrobiłam więcej miejsca do siedzenia. 
Gdy wybiła już ta godzina goście zaczęli się zbierać, porozstawiałam żarcie oraz wszystko co przynieśli i włączyłam muzykę na cały regulator, wszyscy od razu zaczęli tańczyć i robić mi rozróbę na chacie. Po chwili znowu ktoś zadzwonił do drzwi. Był to Igor.
Spojrzał się na mnie z uśmiechem i wszedł do mojego domu, nagle zrobiła się cisza. Wszyscy zaczęli robić sobie z niego żarty, że przyszedł na taką imprezę,widać było ból w jego oczach, ale kazałam mu udawać, że na nim to nie robi wrażenia.
-To co palimy trawkę? -Zapytał jeden z chłopaków.
-Dobra, ale tym razem bądźcie ogarnięci bo ostatnio sąsiadka mało by nie zadzwoniła na policję..
Wzięłam lufkę i zaczęłam do niej nabijać marihuanę..
C.D.N

  

1 komentarz:

  1. Śliczny rozdział. Bardzo mi się podoba :)
    Czekam na następny i zapraszam do mnie xD
    http://her-back-to-death.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń