niedziela, 12 lipca 2015

2

-Obudź się, Kinga.. Kinga.. No obudź się, szkoła! -Otworzywszy oczy ujrzałam obok mnie mamę, która mnie próbowała obudzić. Odpowiedziałam ''Hej..'' i odwróciłam się na drugi bok przykrywając się kołdrą i ignorując fakt, że matka próbuje mnie wyciągnąć.
-Niech do szlag! Do cholery, wstawaj z tego wyra, bo wyleje na Ciebie wiadro wody!
-Za 5 min... -Szepnęłam ledwo znów zasypiając..
-KINGA!! -Warknęła wkurzona, zdejmując ze mnie kołdrę i rzucając ją na podłogę. -Wstawaj
-No dobra.. 
Usiadłam, wyciągając się.. założyłam leżące obok ciepłe kapcie, przetarłam oczy i poszłam do salonu niewyspana jak zawsze. 
-Czemu nie odebrałaś ode mnie telefonu jak dzwoniłam wczoraj w pracy? -Zapytała zaniepokojona. -Dzwoniłaś, myślałam, że to coś poważnego.. 
-Dzwoniłam by zapytać kiedy wrócisz, ale doszłam do wniosku, że pewnie siedzisz u swojego chłopaczka i uznałam że nie ma sensu z Tobą gadać, bo masz mnie gdzieś.
-Przestań! Co Ty gadasz? Załatwiałam ważne sprawy w pracy.
-Ważne sprawy w pracy? Hahahahah, nie rozśmieszaj mnie matka.
-Co? Przestań się tak odnosić! Byłam w pracy.
-Od kiedy pracujesz jako dziw*a? Hahahah.
-Kinga! Cholera jasna, jakie Ty masz słownictwo!? Jeszcze jedno słowo, a dostaniesz w pysk. W ogóle co Ty wygadujesz!?
- ''OCH ACH MOCNIEJ'' Hahhahahahah. Żałosna jesteś.
- O co Tobie chodzi gówniaro!? Nie wytrzymam zaraz...
- Hahah, a co masz coś na sumieniu? Słuchaj, nie kłam mnie, że byłaś w pracy, bo to żałosne. Przyznaj się, że byłaś u Tomka. Słyszałam. Odebrałaś przypadkowo telefon podczas pieprzenia się z nim! 
Parsknęłam, zobaczyłam przerażoną, a zarazem zezłoszczoną minę matki, która patrzyła się na mnie takim wzrokiem jakby chciała mnie zaraz zabić, była chwila ciszy póki nie uderzyła mnie... w twarz.. Cofnęłam się do tyłu i złapałam za policzek, w oczach ukazały się łzy. Zrozumiałam, że jej chyba nienawidzę. Chciałam uciec do ojca, do Stanów, ale to było nie możliwe, odepchnęłam ją i szybko pobiegłam zrozpaczona do łazienki. Pierwszy raz widziałam ją w takim stanie, w ogóle pierwszy raz mnie uderzyła od wielu lat. Może przesadziła, ale to ona mnie ignoruje dla jakiegoś leszcza. Nie wytrzymam.. chcę do ojca.
Dobra. Postanowiłam, że będę się szykować, a nie przejmować kimś kto najchętniej wyrąbał mnie mnie z domu. Przemyłam twarz, miałam czerwony ślad na poliku. Poprawiłam odrobinę brwi oraz pomalowałam rzęsy na czarno tuszem i usta ochronną pomadką. Ubrałam się w już w byle co byle jak najszybciej wyjść z domu. Poszłam do salonu, bo tam miałam torbę. Idąc słyszałam płacz dochodzący z pokoju, do którego miałam właśnie wejść.
Otworzyłam powoli drzwi, widziałam mamę siedzącą przy oknie ocierającą łzy. Spojrzała na mnie z żalem i powiedziała do mnie delikatnym i drżącym głosem..
-Prz... przepraszam, myszko... Nie chciałam Cię uderzyć, wiesz jak Cię kocham...
;Przez moment zrobiło mi się jej nawet żal, ale nic na to nie odpowiedziałam, spojrzałam się na chwilę, chciałam ją nawet przytulić, ale jakoś nie potrafiłam. Zabrałam torbę i wyszłam z domu. Było mi dziwnie i trochę nie dobrze, ale miałam nadzieje, że jak pójdę do szkoły i pogadam z Julią będzie lepiej.

SZKOŁA. 8.00

Weszłam akurat do szkoły na styk gdy wszyscy wchodzili do klasy. Mieliśmy pierwszą lekcje wychowawczą. Przywitaliśmy się z panią *Dzieeń doobry* I usiedliśmy na swoje miejsce.
Gdy wychowawczyni sprawdzała obecność doszła w końcu do nowego ucznia. 
''Igor Cassela''  (ciekawe nazwisko pomyślałam)
-Jestem. -Odezwał się spokojnym głosem chłopak siedzący z tyłu. Przyglądając się mu bardziej zauważyłam, że to ten sam który mi wczoraj pożyczył zapalniczkę. Zdziwiłam się..
-No Igor, chodź na środek i opowiedz coś o sobie klasie, a zaraz Twoja koleżanka Kinga oprowadzi Ciebie po szkole i pomoże Ci się tu oswoić. No Igor? Podejdziesz?
-Przepraszam panią, ale nie sądzę bym miał coś ciekawego do powiedzenia o sobie, jestem bardziej nudnym człowiekiem... -Odpowiedział skromnie brunet.
-No cóż.. jestem odmiennego zdania, ale skoro tak uważasz.. Szkoda.. Więc, Kinga oprowadź proszę kolegę po szkole. 
-Okej, chodź Igor. -Odpowiedziałam, przynajmniej wyrwę się z lekcji na fajkę. Wyszliśmy z klasy i szliśmy pustym korytarzem, przynajmniej teraz nie było żadnych głośnych gimnazjalistów. Jasnooki chłopak cały czas szedł cicho, był nie śmiały. Trochę faktycznie zacofany. Na nic nie odpowiadał gdy zadawałam pytanie tylko wzruszał ramionami obojętnie. W końcu nie wytrzymałam i zapytałam poważnie.
-Słuchaj chłopie, dlaczego jesteś taki wyciszony? Nie chce byś chamska, ale u mnie w klasie są same imbecyle. Będziesz wyśmiewany, pamiętam jak w 1 klasie byłam podobna i nikt mnie nie szanował, dopiero gdy potrafiłam się odezwać więcej mnie szanowało.
-a... -Mruknął pod nosem.
-Serio? Odezwij się, bo to już mnie wkurza. Wiem, że masz ciężko, ale nie powód by zaraz się nie odzywać. 
-No dobrze.. Przepraszam, że tak milczałem, ale.. dobra nie ważne.. Więc.. gdzie mnie prowadzisz? -Odpowiedział w końcu cicho, ale ledwo.
-Ee? Dobra, umiesz mówić. Jakiś plus. Idziemy za szkołę, muszę fajkę zapalić.
-...a nie powinnaś mnie oprowadzać po szkole?
-W co Ty wierzysz? Tu nie ma co oprowadzać. Ta buda nie jest taka ciekawa by cokolwiek tu zwiedzać. Automaty masz obok wejścia, a kibel męski, a damski chyba potrafisz rozróżnić. -Odpowiedziałam, wyciągając paczkę fajek.
-A... a... b.. biblioteka? -Zapytał tak jakby się miał mnie bać.
-Później Ci pokaże, na przeciwko wejścia obok stołówki. Chodź szybko zanim ktoś zobaczy, że wychodzimy po za budynek szkolny.
Otworzyłam powoli drzwi awaryjne i wybiegłam z Igorem za garaże przy szkole. Poszliśmy tam, bo tam nie ma kamer.
-Chcesz jedną? -Zapytałam.
-Nie dzięki, bo jeszcze wyczują.. Ty tak zawsze? -Zapytał zdziwiony.
-Taa, zawsze mówię, że idę do kibla, a w rzeczywistości jestem tu i jaram. Co ciekawe nigdy mnie jeszcze nie złapali, haha.
-Dziwne, że nie wyczuli od Ciebie zapachu fajek. 
-Wszystko w tej szkole jest dziwne, dlatego cieszę się że to ostatni rok.
-A gdzie chcesz iść później? 
-A bo ja wiem? Do zawodówki pewnie jakiejś, bo do wyższej mnie nie przyjma, a tam przynajmniej płacą za praktyki. Własny hajs to jest coś!
-Jak ja bym miał własne pieniądze to bym pomógł mamię.. -Powiedział smutnawo bez nadziei.
-A co jest z Twoją mamą jeśli mogę zapytać? -Widząc jego wyraz twarzy bardzo się zaciekawiłam co tam się dokładnie dzieje. 
-No.. nie chcę o tym opowiadać, bo robi mi się słabo. Moją matkę przetrzymuję pewien dupek, on chleje. Jest alkoholikiem, nie mają pieniędzy, a jakby moja matka odeszła to już w ogóle nie miała by z czego żyć. Po za tym bardzo go kocha, a on ją tylko biję i zmusza do swoich debilnych gierek. Jak mieszkałem z nimi to codziennie miałem piekło. Nie miałem w co się ubrać ani co jeść. W szkole robili ze mnie pośmiewisko. Zacząłem palić i pić, bo to jedyne co pozwalało mi zapomnieć o tym co się dzieje. Prawie wpadłem w depresję jeszcze chwilą i bym skończył z żyletką w ręce lub co gorsze powieszony na linie. 
Ojczym też mnie bił, policja niby się za to wzięła. Jedyne zmiany były takie, że poszedłem do domu dziecka, a ona nadal się z nim męczy. Nie mogę spać z myślą, że on robi jej krzywdę... -Opowiadał z trudem. Widać było ten ból w jego oczach.. przerażające.
-Jeju.. co za ch*j. Powinni go do pudła wje*ać, a nie żyje na wolności! Bardzo Ci współczuje, teraz rozumiem dlaczego jesteś taki przygaszony. A myślałam, że ja mam problem, że rodzice się rozstali, a tu taka tragedia. Chyba zacznę doceniać to co mam... 
Jak opowiedział mi co się dzieje w jego starym domu to zrobiło mi się niedobrze i jednocześnie go żal.. wymiękłam totalnie. 
-Przepraszam, że pytam, a co z tatą? -Dopytałam...
-Tata... -Zacisnął powieki. -Tata... nie żyje... Został zamordowany kilka lat temu...
-Boże... -Zamurowało mnie, ten chłopak faktycznie ma przerąbane w życiu. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, byłam w szoku. Wiedziałam, że ludzie mają ciężko i ciężej, ale znając taką osobę i jednocześnie jeszcze słyszeć od niej samej w cztery oczy to wszystko to naprawdę jest przerażające i przygnębiające. Jakbym mogła to bym mu pomogła, ale sama nie mam pieniędzy..
-A Ty? masz jakieś problemy? -Zapytał przymulony i zaciekawiony.
-Ja? Ja.. w sumie w porównaniu do Twoich to może nie, ale.. moi rodzice rozwiedli się kilka lat temu i wpadłam w depresje. Ojciec wyprowadził się ze swoją nową dziewczyną do Stanów i urwał nam się kontakt, tzn. czasem gadamy na skype, ale bardzo rzadko przyjeżdża. A moja matka jakiś czas temu zaczęła spotykać się z jakimś leszczem, którego nienawidzę. I nie ma dla mnie czasu.. Nie mam już depresji, wróciłam do normy, stałam się nawet twarda chociaż z jednej strony to tylko pozory.. mam swoje słabe strony i czasem wymiękam.. 
-Rozumiem. To też nie zaciekawienie. Może to nie jest takie jak moje, ale w końcu każde cierpienie odczuwa się tak samo..
-Tiaa... -Zerkając na godzinę zobaczyłam, że niedługo pewnie będą coś przeczuwać, że nie jesteśmy w szkole, powiedziałam mu żebyśmy się ruszyli i poszliśmy znów na lekcje.
-Igor.. taka mała rada, nie mów nikomu o swoich problemach w klasie. Prawda jest taka, że każdemu będzie to koło tyłka latać i większość będzie jape z tego cieszyć i kręcić bekę po czym gadać do Ciebie jakieś głupie teksty. Nienawidzę tej klasy, jedynie wsparcie możesz mieć u mnie i u wychowawczyni. Jeszcze u Julki, bo też jest normalna. Niestety ku*estwo w naszej klasie rośnie. 
-Okej, dzięki. Będę pamiętał.
-Po prostu nikomu nie ufaj, wszyscy tylko udają, że chcą pomóc. A zrobią Ci bagno.
-Dziękuje... -Znowu podziękował ciepło i się uśmiechnął. -Podasz mi swój numer?
-Jasne, daj telefon wpiszę Ci. 72* *** ***   *wpisuje*
-Dobra wejdźmy do klasy by nic nie podejrzewali. Hehe. -Racja.




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz