Moje imię to Kinga. Zawsze marzyłam poznać kogoś kto mnie dopełni, kogoś kto mi pokaże co to prawdziwa miłość, wyciągnie z tego bagna zwanym życiem. Niedługo koniec wakacji, a ja nadal sama.
Wiem, że to głupie myślenie, bo idę dopiero do 3 klasy gimnazjum.
Zgadza się, mam 15 lat, ale czuje w środku pustkę przez rozwód rodziców.
Miałam jednego chłopaka.. Aleksandra, ale zerwał ze mną z powodu moich zaburzeń lękowych. Strasznie to przeżyłam i przeżywam do dziś. Czekam na cud.
Pewnie z początku wydałam Wam się dość skromną i cichą dziewczyną. Ależ skąd!
Może kiedyś. Odkąd wyleczyłam się jestem przeciwieństwem samej siebie.
Wredna, niegrzeczna, zadziorna oraz odważna.
Teraz tego po mnie nie widać, ale jarałam już marihuanę z byłym, palę czasem fajki i piję. Zbuntowana nastolatka, która ledwo przechodzi z klasy do klasy.
Mimo wszystko raczej mam dobre serce, ale tego nie pokazuje, bo nie lubię, jak i zarówno nie lubię pokazywać moich słabych stron. Z reguły jestem twarda.
1 września
Z rana obudził hałas dobiegający z dużego pokoju. Wstałam zaspana i poszłam w stronę pomieszczenia. Zobaczyłam matkę stojącą nad rozbitą szklanką.
-Brawo.. obudziłaś mnie, dzięki. -Powiedziałam zachrypniętym głosem spoglądając się z oburzeniem na mamę.
-Przepraszam, ale i tak powinnaś już wstać zaraz 7, a Ty masz dzisiaj rozpoczęcie!
-Dzisiaj rozpoczęcie? Myślałam, że se pośpię do 15...
-Powinnaś się już szykować. W kuchni masz mrożoną kawę, a jak wrócisz pójdziemy może gdzieś się przejść jeśli chcesz.
-Nie dzisiaj, przypomniało mi się, że umówiłam się z Julią by się przejść gdzieś po rozpoczęciu. Jakieś zeszyty kupić czy coś w tym rodzaju.
-Dobrze, zostawię Ci trochę pieniędzy tutaj na stole, a ja zmykam do pracy. Może mnie nie byc jak wrócisz w takim razie więc zostawię Ci obiad w mikrofali i sobie podgrzejesz.
-Dobrze..
-To ja idę, pa. Kocham Cię myszko. -Pa..
Mama dała mi buziaka w polik po czym wyszła do pracy.
Poszłam do kuchni wypić kawę i zjeść jakieś śniadanie. Otworzyłam lodówkę - nic nie ma jak zwykle. ''Dobra, walić śniadanie'' pomyślałam i pobiegłam do łazienki by się przyszykować jakoś na rozpoczęcie aby wyglądać jak człowiek. Przy okazji założyłam białą sukienkę, czarną narzutę i ciemne buty na koturnie.Tak skromnie, nie starałam się za
nad ubiorem mimo, że większość dziewczyn z mojej klasy znając życie będzie wypindrzona. Ja się od nich wyróżniam
lubię ładnie i stylowo się ubierać oraz czuć się ładnie, ale nie nakładam sobie tynku na twarz. Wymalowałam odrobinę rzęsy i pomalowałam się ochronną pomadką. Wypsikałam się moim ulubionym perfum i byłam już gotowa. Małe poprawki i ruszyłam w stronę szkoły. W drodze spotkałam kumpla, szatyna o ciemnych oczach imienia Dawid, który kiedyś strasznie mi się podobał.. uśmiechnęłam się i mu pomachałam, jak mnie zauważył poszedł w moją stronę i się przywitał.
-Siema.
-No hejka Dawid. Jak tam Ci wakacje minęły?
-Nie narzekam chociaż nigdzie nie byłem, a jak Tobie?
-Trochę nudno, ale mogło być gorzej! Co powiesz?
-Nie wiem, ale podobno do naszej klasy ma dojść jakiś dziwny typek, nie wiem jeszcze kto to, ale słyszałem, że laski się do niego kleją.
-Haha, jakiś kolejny pedałek pewnie, bo za takimi zwykle dziewczyny się uganiają. Ale dlaczego ma być dziwny?
-Jest z domu dziecka, podobno jego rodzina to czysta patologia...
-Hm.. no dobra? Ale wiesz.. to że ktoś ma patologie nie musi oznaczać od razu, że jest dziwny. Teraz mi się go szkoda zrobiło mimo, że go nie znam.
-Nie, nie. Nie oto chodzi. Sam mu współczuję, że tak żyje, bardziej mi chodzi o jego zachowanie, sam zachowuje się jak patologia.
-To znaczy? Piję, ćpa, pali?
-Też, ale sam do końca nie wiem. Od kumpli słyszałem. Z resztą się zobaczy.
-Mhm.. Dobra lepiej przyśpieszmy, bo za 6 min się zaczyna.
Gdy byliśmy już na boisku szkolnym przy mojej klasie 3a, wzrokiem szukałam tajemniczego chłopaka, o którym wspominał Dawid, bardzo się ciekawiłam kto to jest. I czy rzeczywiście jest taki jak słyszałam. Niestety nikogo nowego nie ujrzałam. Chwilę dyrektor nas witał, były jakieś przemowy, sprawdzanie obecności klas i przyszła wychowawczyni zabierając nas do klasy. Uznałam, że mogę go ujrzę podczas sprawdzania obecności w klasie gdzie będzie miej wiary. Usiedliśmy wszyscy na swoich miejscach, ja obok Julki.
-Ej? -Stuknęłam łokciem Julkę.
-Hm?
-Podobno jakiś nowy miał być..
-No i? Co, podoba Ci się?
-Co.. hahaha, ja go nawet nie znam. I nie wiem jak wygląda, chociaż jestem ciekawa. Podobno trochę z innej epoki.
''Może nie przyszedł po prostu'' pomyślałam. Wychowawczyni pani Kniaź usiadła wygodnie przed biurkiem, ciepło nas powitała i otworzyła dziennik sprawdzając obecność.
Gdy wszystkich sprawdziła dodała, że brakuje jej jednego nowego ucznia.
-Dzisiaj miał do nas dojść nowy uczeń - Igor. Niestety nie dotarł na rozpoczęcie, a szkoda, bo bardzo chciałam Wam go przedstawić. Musicie być do niego mili i wyrozumiali, bo odrobinę wyróżnia się od dzisiejszej młodzieży. Jest z domu dziecka, miał bardzo trudne życie i proszę o niedokuczanie mu z tego powodu gdy do nas dotrze. A teraz moi drodzy wyjmijcie notatnik i długopis, rozpiszę Wam nowy plan lekcji...
Gdy nauczycielka nam już wszystko powiedziała co miała zaczęła się pytać czy ktoś z nas byłby chętny pomóc Igorowi w poznaniu naszej szkoły i oprowadzeniu go. Jako, że chętnych było brak postanowiłam, że się zgłoszę, przynajmniej jakieś punkty dodatnie będą.
Ja mogę!
-O Kinga! To świetnie. Miło, że chcesz pomóc nowemu uczniowi w szkole! Jestem dumna. Tylko bądź do niego miła, bo wszyscy wiemy jaka jesteś, ale mam nadzieje, że się zmieniłaś.
-Spoko luz! Ze względu, że dużo przeżył jest pewnie bardziej ogarnięty niż te wszystkie muły w klasie, haha. -Zaśmiałam się chamsko obrażając jednocześnie klasę.
-Uważaj na słowa mała pindo -Odezwała się największa ''damulka'' w klasie, której szczerze nienawidzę i nigdy nienawidziłam.
-Spadaj na drzewo dzi..... -Nie dokończyłam.
-SPOKÓJ! -Przerwała Kniaź. -Kinga, uważaj na słowa, a Ty nie komentuj. W tym roku szkolnym nie będę już tak wszystkim ulegała, bo znowu wejdziecie mi na głowę.
Macie siebie szanować!
-Przepraszamy.
godz. 11.30
Po rozpoczęciu postanowiłyśmy z Julią, że pojedziemy do Galerii, miałam kupić zeszyty, no ale cóż. Wolałam jednak jakieś ciekawe ubrania. Miałam 300 zł, zbierałam na to przez wakacje. Chciałam uzbierać więcej by kupić sobie lustrzankę lub coś podobnego, ale uległam pokusie.
-Masz hajs na bilet? -Zapytałam Julii.
-Nie, a Ty?
-Mam przy sobie całe 200 zł, a nie chcę mi się rozmieniać. Jedziemy na gapę i tyle!
-A co jeśli znowu będzie kanar?
-Walić to! Znów uciekniemy, hahahahahha.
-Hahahahhahah, dobra!
Poszłyśmy na pierwszy lepszy przystanek autobusowy, sprawdzałyśmy co będzie jechać w najbliższym czasie. Wyglądało na to, że 9 za 10 min. W tym czasie postanowiłam zapalić, bo dawno nie paliłam i naszła mnie ochota. Wyjęłam z kieszeni pudełko ''Marbolo'' wyjmując papierosa szukałam jeszcze jakieś zapalniczki. Nie było.
-Julka, nie masz ognia nie? -Zapytałam.
-Jezu, weź przestań palić laska! Nie mam.. -Odpowiedziała z zażenowaniem.
-Dobra, spokojnie. Hm.. tamten chłopak na ławce pali idę się go zapytać czy może ma ognia. -Ruszyłam w stronę niebieskookiego bruneta.
-Siema, masz ognia?
Spojrzał się na mnie tajemniczym wzrokiem, nie odezwał się, ale szperał po kieszeni, gdy znalazł co chciałam podał mi do ręki.
-Dziena.. W ogóle jak masz na imię?
Zapytałam zapalając fajkę, ale chłopak nic nie odpowiedział tylko odwrócił głowę w inną stronę. ''Dziwny'' pomyślałam. Zabrał papierosa do ust, zaciągnął się i wypuścił falę dymu z ust po czym znów spojrzał się na mnie.
-Nie za młoda, że palisz? -Zapytał cicho.
-Może za młoda, ale w dupie to mam. Wyglądasz jakbyś był w moim wieku więc słabe pytanie.. po za tym nie odpowiedziałeś na moje.
Odpowiedziałam z dziwnym spojrzeniem oddając zapalniczkę.
Dobra dzięki za ognia, narka.
-Cześć..
Wróciłam do Julki, trzymając papierosa w dwóch palcach.
-Oo widzę, że Ci pożyczył.
-Jak każdy.. ale widać, że zacofany, nawet nie chciał powiedzieć jak ma na imię.
-Hahah, co każdemu się pytasz o imię gdy coś pożyczasz? Spodobał Ci się.
-Oszalałaś. Ładny, ale zacofany. Nie ważne z resztą.
-Powinnaś mniej palić.
-Daj spokój, nie palilam od paru dni.
Zaciągając się zauważyłam, że chłopak ciągle mi się uważnie przyglądał.
Wydmuchałam dym z ust po czym znów wzięłam kolejny raz. Gdy palę czuję taki spokój,
najlepiej jest gdy chodzę sama do lasu i zapalam sobie jakieś mocne fajki od których można mieć haja. Dobre uczucie. Wypełnia mi te pustkę, wiem, że niszczę zdrowie, ale mam to gdzieś. Wszyscy mówią, że to żałosne oraz gimbusiarskie jaranie w tym wieku, ale ja nie palę jak reszta dla szpanu, nie robie sobie ''słitek'' z fajką w ustach oraz lecącym dymem jak większość. To po prostu jest dla przyjemności i by chwilę odetchnąć od szarej rzeczywistości. Robie wszystko czego nie powinnam, ale nigdy nie chwaliłam się tym na instagramie, fejsach i innych portalach robiąc z siebie pośmiewisko. Sam fakt, że palę w miejscu publicznym jest może śmieszny, ale tutaj akurat mam wyrąbane nad te wszystkie babcie, które pouczają mnie na temat zdrowia i tego, że niszczę sobie płuca mimo, że doskonale o tym wiem. Każdy kto pali raczej wie, że to nie jest zdrowe, więc bez sensu ciągle zwracać na to uwagę. Nie bez powodu na paczkach jest napisane ''Palenie zabija''
Ale taka ludzka natura. Większość ludzi siebie jakoś niszczy. Nie ważne czy psychicznie czy fizycznie.. Nikt nie jest szczęśliwy w 100% każdy ma jakieś zamartwienia.
Akurat gdy skończyłam palić autobus przyjechał, rzuciłam peta na ziemie przygniatając trampkiem i weszłam do środka z Julką. Autobus był tak bardzo zapchany, że nie było miejsca gdzie usiąść. Wepchałyśmy się jakoś pod okno i złapałyśmy się za srebrna jakby rurę. Gdy autobus ruszył prawie upadłam na ziemie, na szczęście udało mi się jakoś wstrzymać równowagę i zapobiec upadnięciu.
-Może kupimy sobie równe sukienki? Będziemy jak siski! -Dała pomysł podekscytowana Julia.
-Siski? Gdzie Ty żyjesz? Ja wolałabym kupić sobie jakąś koszulę, bo obecne mi się znudziły.
-Można podobne koszulę.
-Przecież nie podoba Ci się mój styl...
-Nie to, że nie podoba. Tylko nie wszystko jest w moim stylu, ale to nie oznacza, że niektórych rzeczy nie masz fajnych, bo masz.
-No dobra, ale jak mamy mieć coś podobnego to coś co podoba się mi, a jeśli Tobie się nie spodoba wybierzesz coś innego i tyle.
-Dobra pasuje.
Po 15 minutach dojechałyśmy na miejsce. Było sporo gimbów z mojej szkoły w Galerii, pierwsze gdzie weszłam to był Cropp. Od razu gdy weszłam zakochałam się w bluzce z Kurt'em Cobain'em. Kosztowała 150 zł, od razu przymierzyłam. Idealnie na mnie leżała.
Później chodząc dalej i mierząc wzrokiem różne ubrania zobaczyłam śliczną czerwoną koszulę flanelową po 70 zł.
-I co Julka? Znalazłaś coś?
-Tak, te zajebistą białą bluzkę z czaszkami. Świetna nie?
-No super jest! Mi również się podoba. Kupiłabym, ale już wybrałam dwie rzeczy.
-No właśnie, znalazłaś jakąś koszulę?
-Mhm.. czekaj.. Patrz. Taką, podoba Ci sie?
-Tak, znajdź mój rozmiar i lecimy do kasy. Ile kosztuje?
-70 zł. A ta Twoja?
-Bluzka? mm.. 65
Poszłyśmy do kasy. Kupiłyśmy wybrane przez nas rzeczy i poszłyśmy dalej szukać jakiś ciekawych rzeczy. Zostało mi 80 zł, więc postanowiłam, że jednak kupię jakieś zeszyty by mama mi nie truła, że nie kupiłam nic. Latałyśmy po Galerii jakieś dwie godziny gdzie pół nam zajęło robienie sobie głupkowatych selfie w lustrze. Po wszystkim znów poszłyśmy na przystanek autobusowy i czekałyśmy aż coś zawiezie nasz leniwy tyłek do domu.
godź. 14.20
Gdy już wróciłam zmęczona i głodna postanowiłam, że odgrzeje sobie spaghetti na obiad, który zostawiła mi mama. Zjadłam cały i od razu się położyłam, byłam tak zmulona, że od razu zasnęłam i obudziłam się około 20.
Gdy wstałam byłam lekko nieogarnięta i rozkojarzona. Rozciągnęłam się ziewając i poszłam do dużego pokoju sprawdzając czy moja mama już jest.
-Mamaa? Jesteś?
Niestety nikogo nie zastałam. Wyjęłam telefon i próbowałam do niej zadzwonić, ale odrzuciła połączenie. ''Hmm.. dziwne'' pomyślałam. ''Pewnie znów jest ze swoich nowym chłopakiem'' cóż. Dzwoniłam aż do skutku aż w końcu odebrano połączenie aczkolwiek nikt nie nie odzywał było słychać tylko dziwne odgłosy w tle, które były mi podejrzane. Wsłuchiwałam się bardziej i... myślałam, że puszczę pawia na dywan...
-Halo... ?
-*dyszenie* Tak.. mocniej! *dziwne jęki, odgłosy*
Rozłączyłam się z wyrazem przerażenie. ''Ja pie**dole ona się z nim pieprzy, nie wierze...''
Zrobiło mi się słabo. Szczerze? Nadal boli mnie, że nie jest z ojcem, a świadomość, że uprawia seks z innym mężczyzną mnie obrzydza i chce mi się płakać. Jak robiła to z tatą czułam niesmak, a co dopiero z jakimś gościem którego nienawidzę. Wszystko wyjaśnia dlaczego kiedyś w jej łóżku znalazłam gumkę gdy wróciłam od babci po weekendzie. Obleśne..
Pobiegłam do pokoju, rzuciłam się na łóżko i znów oczy wypełniły łzy. Czasem czuję się samotna w ten sposób, że nie mam matki.. czuje jakby jej nie było, jakby mnie olewała dla tego gościa i juz mnie nie kochała. Dawno z nią szczerze nie rozmawiałam, to jest przykrę.
Tęsknię za tą mamą, która była dla mnie wsparciem. Teraz radzić musze sobie sama.
Mam wsparcie może u taty, którego rzadko widzę i to kolejny powód czemu palę.
Mój ojciec sporo palił i pali. I gdy palę czuję go obok, może głupie. Ale też coś w tym jest..
Przemierzam przez świat będąc ''twardzielem'', ale jak każdy mam słabe strony...
Nagle mój telefon zaczął dzwonić. ''Mama''. Odrzuciłam. I wtuliłam się w poduszkę.
____________________
Przepraszam, pierwsza część może troszkę kijowa i nudna, ale następną postaram się polepszyć. :)
Jeśli Ci się podobało wejdź tutaj :) --> FEJS (KLIK)
Fajnie się czyta i fajnie się zapowiada.Będę śledzić na bieżąco
OdpowiedzUsuńDziękuje, miło. :)
Usuń