środa, 26 sierpnia 2015

5



-Kinga? Czujesz to? CZUJESZ? -Obejrzałam się dookoła pokoju nie czując nóg. Przez chwilę nie wiedziałam o co kaman, gdzie jestem ani co się dzieje, wszystko było inne, chyba jakiś sen czy coś.. nie chwile.. po czasie dotarło do mnie, że jestem naćpana, robiło mi się sucho w gębie. Spojrzałam się na Igora, wyglądał jak ćpun, dosłownie. Czerwone uczy, blada cera, kiwał się. Nagle zaczynałam bardziej jarzyć, ale nadal miałam dwie jaźnie. Skomplikowane.. 
-Nie wiem co Ty kupiłaś, ale towar dobry ahahhahha, ale jazda.. latam kurwa! -Gadał do mnie nadpobudliwie jeden z kolegów. Byłam wystraszona działaniem tego narkotyku, nie wiem co to było, ale marihuana na pewno nie ponieważ trawka nie ma aż takiego mocnego działania. Starałam się dojść na łóżko, połozyłam głowe na poduszkę starajac się zasnąć i nie myśleć o niczym oraz zapomnieć o tym co się dzieje właśnie w moim mieszkaniu.
Zastanawiało mnie czy ktoś w ogóle tu jest ogarnięty, mimo że czułam się zajebiście i lekko, wydawało mi się, że śnię to jednak mimo wszystko bałam się tego co tu się dzieje.
Wszystko wirowało, kręciło mi się w głowie, momentami traciłam w ogóle świadomość wszystkiego i na dodatek strasznie chciało mi się pić.. mało tego robiło mi się coraz ciemniej. Myślałam, że umieram. I nagle... wszystko zgasło.

*TRZASK* Kurwa! 
Obudził mnie jakiś trzask dochodzący z salonu, jak wstałam przez chwilę poczułam ulgę, że tamto to był tylko sen, ale jak poszłam do dużego pokoju nagle wszystko wróciło.. był syf jak nigdy, znajomi leżeli na ziemi, zeżarli mi wszystko przez fazę gastro nie zostawiając mi ani trochę. Nie wiem co ten gościu mi sprzedał, ale to już była przesada, właśnie.. Igor, on powinien być w domu dziecka a spał u mnie! Cholera!
Pobiegłam w stronę mojego pokoju, nagle znowu mnie coś zaniepokoiło, był półnagi w moim łóżku, nie wiem jakim cudem go wcześniej nie zauważyłam, mam nadzieje, że nic między nami nie doszło, bo normalnie bym się załamała.. chciało mi się płakać, a ręcę mi drżały z przerażenia, szczególnie gdy zobaczyłam siebie w lustrze.. ale przypał.
Zaczęłam go budzić, klepać po twarzy, po chwili otworzył powoli oczy i spojrzał na mnie i nagle się ocknął.. Wstał szybko uderzając się o czoło, po czym szepnął do mnie ''Nienawidzę Cię..'' i wstał ubierając pogniecioną koszulkę. Poszedł w stronę salonu, gdy zobaczył nieprzytomnych znajomych zatkało go. Był przerażony.
-Kinga cholera... nie wierze, że mnie na to namówiłaś, która jest godzina?
-5 rano.. -Odpowiedziałam z zachrypniętym głosem.
-Jezu, ulga. To ja zapieprzam lepiej do domu dziecka zanim się skapną, że mnie nie ma. Tak w ogóle nie ćpaj więcej, bo nieźle napalona byłaś, narka. -Powiedział zadziornym głosem, puścił mi oczko i wyszedł jakby nigdy nic z mojego mieszkania zostawiając mnie w tym bagnie. Dobra, postanowiłam budzić ekipę by się ogarnęli i pomogli mi sprzątać oraz by poszli do szkoły i zostawili mnie samą bo dostałam chwilowego załamania, wchodząc do łazienki drzwi wyleciały myślałam wtedy, że zaraz jebne. Fakk... co teraz? 
Wszystkich powoli budziłam ledwo wstali, ale na szczęście nikomu nic się chyba nie stał.Kaca mieli..nie ważne.. Każdy mi mówił, że to była najlepsza impreza jaką zrobiłam, może, ale nie mówiliby tego samego gdyby wyglądało u nich w chacie tak jak u mnie obecnie, każdy zaczął sie ogarniać i punkt 7.30 wyszli z chaty, nawet nie pomogli mi sprzątać. Szczyt chamstwa. Nie wiem co tu się działa, ale dziwne białe plamy na ścianie nie wyglądały ciekawie, modle się żeby to nie było to o czym myślę.. kuzynka dzisiaj do mnie przyjeżdża, pomoże mi sprzątać i mam nadzieje, że nie powie mamie o tym co się tu działo, z resztą sama jej wszystkiego nie powiem, bo nawet taka wyluzowana laska jak ona mnie opieprzy za to.. najpierw jednak postanowiłam się umyć, zdejmując bluzkę zobaczyłam w okolicach piersi. Znowu pomyślałam, że do czegoś doszło. Porąbało mnie. Czułam się okropnie i poczułam wstręt do siebie. Dostałam nauczkę. W pierwszym momencie chciałam się pociąć, ale uznałam, że nie będę robić z siebie znowu biednej dziewczynki z depresją okaleczającej ręce.. Chciałam tylko zapomnieć o tym co się stało. Nagle wzięły mnie mdłości i zawroty głowyi porzygałam się. Zwymiotowałam jakąś białą wydzielinę, po chwili straciłam przytomność...


Otworzyłam powoli powieki, zobaczyłam przed sobą pikający telewizor i jakieś rurki podłączone do mnie.. kurwa, ogarnęłam, że jestem w szpitalu, bolała mnie strasznie głowa i chciało mi się bardzo pić. Nie wiedziałam co się dzieje. Nagle przyszła pielęgniarka.
-Widzę, że obudziła się księżniczka. Jak się czujesz? 
-Ujdzie.. mogę zapytać co się stało? -Zapytałam drżącym głosem.
-Myślę, że Ty dobrze wiesz co się stało. Wiesz, że mogłaś się zabić? Narkotyki i 15 lat? Dziewczyno, masz duże szczęście! Nawet nie wiesz ile chemii miałaś we krwi. Policja oczywiście zostanie zawiadomiona jak tylko będziesz w lepszym stanie, musisz ponieść konsekwencje. -Pouczała mnie.
-Policja? Serio? Ach... 
-Było trzeba myśleć zanim się wzięło cokolwiek. -Przebadała mnie i poszła do innego pacjenta.Nagle doszło do mnie, że więcej osób brało to gówno. Jezu, a co jeśli im się coś stanie?





poniedziałek, 27 lipca 2015

4

...Obudził mnie dźwięk sms'a w telefonie.. 6 rano, kto by pisał o tej godzinie?
Sprawdziłam telefon, sms od mamy? Serio.. Nawet nie chciało mi się komentować jej logiki, była jeden pokój dalej, ale gdy przeczytałam treść tego sms'a trochę się zdziwiłam, a jednocześnie ucieszyłam. 

''SMS: Od: MAMA: Kinga, śniadanie masz w lodówce, na obiad zostawiłam Ci pieniądze. Nie będzie mnie tydzień w domu, bo jadę z Tomkiem do Czech. Przepraszam, że informuje Cię dopiero teraz o tym, ale przez wczorajszą kłótnie zapomniałam, a dzisiaj nie chciałam Cię już budzić. Jutro wieczorem przyjedzie do Ciebie starsza kuzynka, będzie miała Cię na oku żebyś nie była bez opieki. Grzecznie mi tam, kocham Cię. Trzymaj się!''

Chociaż z drugiej strony znów było mi smutno, bo jedzie z Tomkiem. Jezu, niedługo mi napiszę, że leci z nim na księżyc, jak ja tego nienawidzę.. Aż mi się odechciało iść do szkoły, skoro i tak jej nie będzie. Kuzynka mi napiszę usprawiedliwienie, jest 5 lat starsza ode mnie, ale i tak dobrze, bo jest wyluzowana i znając życie będę mogła robić co mi się podoba, ogólnie ma na imię Ada, ale mówię na nią głównie Adzia, hah.
Myśląc dalej nad życiem przypomniał mi się mój sen, przełożyłam się na drugi bok myśląc dokładniej co mi się sniło.. własnie.. Igor, nie wiem czemu, bo on mi się nawet nie podoba, ładny jest, ale nie chciałabym być jego dziewczyną. Jezu, o czym ja myślę.. lepiej znów zamknę oczy i zasnę na spokojnie.. 

Po 4 godzinach mniej więcej znowu się obudziłam, lekka i wyspana jak jeszcze nigdy.
Wstałam powoli z łóżka, założyłam kapcie i zeszłam na dół coś zjeść, bo byłam głodna.
Płatki z mlekiem do lodówki mi schowała. Ciekawie. Płatki, już se mogłam zrobić sama, ale niech będzie. Po śniadaniu się ogarnęłam, po usłyszeniu kolejnego sms'a myślałam, że to mama, ale się myliłam.

''SMS: Od: IGOR: Hej Kinga, czemu Cię nie ma w szkole? ;p Przydałabyś się, bo ta klasa jest nienormalna, dręczą mnie z powodu, że jestem z domu dziecka, siedze sam i wytykają mnie palcami -,-
JA: Poje*y... Nie martw się nimi, ale też nie bądź ciotą i postaw się im, daj w pysk. Ja się bić za Ciebie nie będę na pewno, bo pogorszę sytuację obecnie nie wiem jak Ci pomóc, przeżyj to jakoś albo wyrwij się ze szkoły i przyjdź do mnie, bo mam wolną chatę'
IGOR: Ale, że teraz? No dobra, podaj mi adres i wpadnę.
JA: Ulica... ******* niedaleko takiego małego sklepu. Raczej się domyślisz. To czekam.''

Odłożyłam fona, bardziej ogarnęłam chatę i czekałam na Igora, w sumie dziwnie się czułam, że go zaprosiłam, ale z drugiej strony brakuje mi osoby, z którą mogę porozmawiać tak szczerze...

Po jakiś 30 minutach słyszałam dzwonek do drzwi, otwierając je zobaczyłam Igora.
-No hej..
-Hej, wejdź.. 
Zaprosiłam go do środka, pokazałam mu jak mieszkam i potem poszliśmy usiąść w moim pokoju. 
-Dziękuje, że mam u Ciebie wsparcie. -Rzekł brunet uśmiechając się do mnie.
-Spoko, masz problemy, rozumiem. 
-Czyli jesteś tu sama? Tak? -Zapytał..
-Tak? A co.. ?
-Nic, nic.. słuchaj.. odkąd Cię ujrzałem, zakochałem się w Tobie, przepraszam, że Ci to mówię tak szybko, ledwo się znamy i w ogóle kicha, ale pierwszy raz drzemie we mnie takie uczucie. Przepraszam, muszę coś zrobić.
-Ale.. -nie dokończyłam, chłopak przybliżył i musknął mnie lekko w usta. Zatkało mnie.. serio
zaczęliśmy się całować, mimo, że mi było dziwnie czułam jak mi bije serce mocno. Przez chwilę zapomniałam o wszystkim, o tym, że się praktycznie nie znamy o tym, że pokłóciłam się z mamą, że mam te problemy. Zapomniałam o wszystkim, nawet, że czasem tęsknie za Aleksandrem, czułam takie uniesienie. Czułam zapach jego perfum oraz smak jego ust. Czułam jego obecność, czułam to czego było mi brak, ale chwila... 
Jak tam głębiej zaczęłam myśleć, nagle poczułam pewną obawę i niepewność.. Po pierwsze nie znam go, po drugie nie mam zamiaru się jednak póki co zakochać, wiem zrobiłam co mi kazał rozsądek, odepchnęłam go lekko od siebie.
-Przepraszam, ja nie mogę.. lubię Cię, ale nic do Ciebie nie czuje, po za tym masz racje, za mało się znamy. Nie mogę z Tobą być, wybacz.. nie chcę się znów zakochać.
-Ach! Idiota ze mnie! Przepraszam, pewnie teraz zaczniesz mnie unikać.. Nie, błagam, tylko nie obrażaj się czy coś, musiałem. Chciałem przez chwilę poczuć to czego mi brak.
-Nie przepraszaj, rozumiem. Ale i tak.. ech.. zmieńmy temat.. sorry..
-Okej. Zapomnijmy o tym. Byłem głupi.. mniejsza.. co dzisiaj ogólnie będziesz robic?
-Wolna chata, imprezę! Będzie grubo. Wpadniesz?
-Wiesz, my w domu dziecka mamy ustalane do której możemy być po za terenem, o 20 już będę musiał tam wracać..
-Uciec nie możesz?
-Zbyt duże ryzyko. Zobaczę co da się zrobić.
-Okej.

Po czasie jak Igor opuścił mój dom rozpoczęłam rozpowiadać, że będzie u mnie impreza. Założył konfe klasową na fejsie i dodałam jeszcze kilka osób, były osoby, które miały załatwić alkohol, mi przydzielili bym załatwiła trawkę, rozliczymy się z wszystkiego jak będą u mnie na miejscu. Nie przepadam za klasą, ale jeśli chodzi o jakiekolwiek imprezy to są świetni.  Umówiliśmy się, że wszystko zacznie się o 19.30, a trwać będzie do białego rana.
Każdy weźmie ze sobą od razu plecaki, bo na drugi dzień do szkoły. Walić, że na kacu.
Wyjęłam głośniki, poszłam do sklepu po żarcie, wszystko ładnie przygotowałam i poszłam załatwić trawkę. Najpierw zadzwoniłam do mojego dilera.
-Halo
-Cześć tu Kinga, masz towar dzisiaj sprzedać? Przyda się znowu.
-Tak, za godzinę na ulicy zakazanej za budką.
-Okej, to cześć.

Rozłączyłam się, ''zakazana ulica'' tak potocznie mówimy na pewne niebezpieczne osiedle gdzie każdy idzie tamtędy na własną odpowiedzialność. Tam znajdują się sami dilerzy, ćpuny, patologie, pedofile, typowi dresiarze i różne subkultury typu Punki. Są tam kioski i sklepy monopolowe gdzie sprzedają fajki i alkohol nieletnim.
Jak pierwszy raz tam byłam to próbowałam popełnić samobójstwo, tak to było za czasów depresji, słyszałam, że tam wiele osób się zabija, tam się dzieje wszystko.

Idąc owym osiedlem zaczepił mnie pewien bardzo chudy chłopiec, gdzieś tak z 10 lat miał na oko albo i nawet mniej. Klęknął na kolanach przede mną i prosił o pomoc, mówił, że jego tata jest ''zły'' nie wiedziałam co zrobić.. tyle tu byłam wiedziałam, że są tu patologie, ale nigdy nikt mnie jeszcze nie prosił o pomoc. Złapałam chłopczyka za rękę, bo zrobiło mi się go żal i poszłam w stronę budki gdzie miałam spotkać się z gościem od trawki.
Powiedziałam chłopczykowi, by poczekał przed budką podczas gdy będę załatwiać ważne spory. 
Poszłam powolnym krokiem do danego miejsca i ujrzałam brodatego mężczyznę z wytatuowanym ramieniem i złotym zębem od którego było czuć zapach tytoniu. W ręce trzymał 3 gramy marihuany schowane w woreczek. Zapłaciłam mu i szybko zniknęłam z miejsca, wróciłam do chłopca złapalam go za rączkę i uśmiechnęłam się.
-Gdzie idziemy? -Zapytał drżącym głosem.
-Najpierw do mojego domu, dam Ci coś do jedzenia, bo pewnie jesteś głodny, a później na policję. 
Chłopiec natychmiastowo wyrwał rękę i się cofnął jeden krok. Po czym wykrzyczał.
-Nie chce na żadną policję, te pały zamknęły mi matkę, która jest nie winna! -Przeraziłam się jego reakcją, nie wiedziałam co odpowiedzieć. Im dłużej żyje tym bardziej poznaje jak ludzie mają ciężko, zrobiło mi się go bardzo szkoda, bo widziałam jego przerażenie i ból w oczach gdy patrzył na mnie, zniżyłam się i spojrzałam się mu w oczy, ocierając łzy.
- Spokojnie, zobaczę co da się zrobić, ale jeśli Twój tata robi Ci krzywdę musisz iść ze mną na policję albo chociaż gdzieś gdzie będziesz bezpieczny.
W pewnym momencie pomyślałam o Igorze, zadzwoniłam do niego by przyszedł do parku niedaleko mnie. Zgodził się. Więc poszłam w tamtym kierunku opuszczają ''zakazaną ulicę''

Gdy byłam na miejscu od razu zauważyłam bruneta w oddali, pobiegłam z chłopczykiem w jego stronę.
-Cześć Igor! Mam prośbę!
-Co do kurw... -Spojrzał się na mnie ze zdziwieniem w oczach, nagle na jego twarzy pojawiła się złość.
-Co jest? -Zapytałam zaskoczona jego dziwną reakcją
-Wiesz kogo przyprowadziłaś? -Zadał pytanie tak jakbym zrobiła coś złego.
-Tak. Ten chłopiec potrzebuje pomocy, może dom dziecka, w którym mieszkasz coś zaradzi? 
-Niech zgadnę, jego ojciec jest alkoholikiem i robi mu okropne rzeczy, co?
-Skąd wiesz.. ?
-Ach.. to jest syn faceta mojej matki. Miałem traktować go jak brata, ale nie umiałem.
-... Co ... -Zapytałam mimo, że dobrze słyszałam. Byłam w szoku.
-Ech, no dobra pomogę mu. Nie może mieszkać z tym dupkiem.To nie jest takie proste, ale załatwię to jakoś, chodź mlody.. -Powiedział niepewnie łapiąc chłopca za rękę i idąc w stronę swojego miejsca zamieszkania. Nawet się ze mną nie żegnając, zmuliło mnie lekko i zaczął boleć mnie brzuch nie wiedząc czemu. No nic. Uznałam, że już koniec przemyśleń na ten temat i wróciłam dalej szykować się na dzisiejszą imprezę..
W sumie nic nie robiłam specjalnego tylko zrobiłam miejsce do tańczenia, oraz zrobiłam więcej miejsca do siedzenia. 
Gdy wybiła już ta godzina goście zaczęli się zbierać, porozstawiałam żarcie oraz wszystko co przynieśli i włączyłam muzykę na cały regulator, wszyscy od razu zaczęli tańczyć i robić mi rozróbę na chacie. Po chwili znowu ktoś zadzwonił do drzwi. Był to Igor.
Spojrzał się na mnie z uśmiechem i wszedł do mojego domu, nagle zrobiła się cisza. Wszyscy zaczęli robić sobie z niego żarty, że przyszedł na taką imprezę,widać było ból w jego oczach, ale kazałam mu udawać, że na nim to nie robi wrażenia.
-To co palimy trawkę? -Zapytał jeden z chłopaków.
-Dobra, ale tym razem bądźcie ogarnięci bo ostatnio sąsiadka mało by nie zadzwoniła na policję..
Wzięłam lufkę i zaczęłam do niej nabijać marihuanę..
C.D.N

  

środa, 15 lipca 2015

3

Jak weszliśmy do klasy wszyscy zaczęli się na nas dziwnie patrzeć już wiedziałam, że będą myśleć, że kręcimy czy coś podobnego, bo już widziałam ich uśmiech gdy szłam oprowadzić Igora. Usiedliśmy w ławce i jak przeczuwałam... Odezwał się Aleksander, tak to ten mój były. 
-I co Kinia, będzie seks? 
-Wal się na ryj. Zazdrość Cię zżera chyba.. -Odpowiedziałam wkurzona, przynajmniej już się nie odezwał tylko siedział cicho. Może coś tam do niego jeszcze czuje, ale to zanika z każdym dniem gdy widzę jego fałszywą mordę w klasie.

Gdy zaczęła się przerwa brunet podszedł do mnie i zapytał mi się czy pójdę z nim po szkole się przejść. Nie wiedziałam w sumie czy się zgodzić czy nie więc powiedziałam mu, że się zastanowię, gdy odszedł gdzieś poszłam do automatu kupić sobie wode ponieważ zrobiło mi się sucho w gardle.
-Hej mała ścierwo! -Szarpnęła mnie jedna z lasek na korytarzu przez co upuściłam picie na ziemie. 
-Tej laska.. zastopuj jakiś problem? -Odepchnęłam ją lekko, ale ona przycisnęła mnie do ściany.. 
-Słuchaj.. jak zobaczę jeszcze raz Cię obok Igora to rozwalę Ci te żałosną buźkę! -Zagroziła.
-Jezu hahahhahaa, trzym się lepiej ode mnie z daleka, bo to raczej ja prędzej Ci Twój ryj rozwalę. Jeśli myślisz, że się Ciebie boje to uważaj.. idę z Igorem po szkole na spacer!
-Tu s*ko. -Rzuciła się na mnie i zaczęła mnie bić, pociągnęłam ją za włosy i przewaliłam ja na drugą stronę po czym kopnęłam w krocze. Zaczęła dziać się niezła bójka i wszyscy się na nas patrzyli, zrobiło się niezłe zbiorowisko, przybiegła jedna z nauczycielek i zaczęła nas rozdzielać. Trafiłyśmy do dyrektora i były wezwane nasze matki. Niezły przypał. Myślałam, że jej szczękę rozwalę następnym razem. Gdy było juz po wszystkim miałam znowu punkty na minusie. Usiadłam w koncie na korytarzu i chciałam zniknąć..
-Mała, co jest? -Odwróciłam wzrok i zauważyłam Igora obok ''nic'' odpowiedziałam.
-Przecież widzę. Po co się biłaś z Sandrą? Widziałem Was.. 
-Ona zaczęła się na mnie rzucać i zabroniła mi z Tobą gadać, ona jest jakaś chora. -Odparłam.
-A tam. To moja stuknięta była, powinna się leczyć! Nienawidzę jej.. śledzi mnie na każdym kroku, myśli, że wie o mnie wszystko, a tak na prawdę nie wie nawet, że mam jakiekolwiek problemy. 
-Mhm.. nie wie, że Ty mieszkasz w... 
-Nie wie.. -Dokończył.
-Rozumiem. 
-A Ty co taka smutna? -Zapytał troskliwie poprawiając mi włosy.
-Nie jestem smutna, tylko ech.. no może trochę.. -Przymrużyłam oczy by nie uronić łez.
-Ejj.. co jest? Mów. 
-Przez te bójkę z tą pindą jak wrócę do chaty matka wyrwie mi flaki i zabroni mi gadać z tata na skype, a miałam z nim dzisiaj porozmawiać.. strasznie za nim tęsknie..
-Przecież nie może Ci zabronić kontaktu z ojcem! To niesprawiedliwe by było..
-No nie pier*ol.. ona jest stuknięta, może wszystko! Niby mnie kocha.. i niby ja ją też, ale czasem jej nienawidzę... Naprawdę...
-Rozumiem, przykro mi.. Wiem jak to nie mieć ojca.. i w sumie matki już też nie.. -Zesmutniał.
-Dobra, przepraszam, przez moje ''pseudo-problemy'' przypominam Ci o Twoich.
-Przestań. Może się przytulimy? -Zaproponował słodkim, ale niepewnym głosem. Póki co nie miałam ochoty na żadne czułości, przypomniał mi się odrobinę Aleksander po za tym nie potrafiłam tak z obcą osobą, którą znam ledwo dzień. Ogólnie jestem kiepska jeśli chodzi o jakiekolwiek uczucia, wstałam powoli i odmówiłam..
-Przepraszam, nie dzisiaj. Ja chyba uciekam do chaty.
-Ale jeszcze zostały dwie lekcje.
-Wiem, jest W-F, powiem że byłam niedysponowana i tyle. I tak nigdy nie zaznacza nic w dzienniku tylko ma własny, o którego istnieniu nie wie nawet wychowawczyni.
-Ech.. dobrze..
-Idę pożegnać się teraz z Julką. To narka. -Dałam piątkę i pobiegłam pod hale od W-Fu.
-A Ty co? Znów się bijesz? -Zauważyła mnie Julia.
-Tak, była taka śmieszna sytuacja, opowiem Ci kiedyś! A teraz lecę do chaty, jestem niedysponowana bo się źle czuje i.. eee.. no tyle. Papa. -Dałyśmy buziaka w polik i wybiegłam z budy. Jak wróciłam do domu szybko weszłam do pokoju nawet nie witając się z wkurzoną matką. Niestety.. słyszała jak wchodzę i od razu zawołała. 
-KINGA! -Warknęła, poszłam powoli do jej pokoju, spojrzała się na mnie jakby chciała mnie zabić i już wiedziałam.. zaczęło się.. fajnie..
-KINGA KURR... POWIESZ MI O CO CHODZI Z TĄ AFERĄ W SZKOLE?!
-Ale mamo! To nie ja zaczęłam tylko ta kretynka się na mnie rzuciła! 
-Przestań! Nie obchodzi mnie kto zaczął, jak się rzuciła było trzeba odepchnąć i iść po nauczyciela, a nie ROZWALAĆ JEJ NOS!
-Co prosze? Nic jej nie rozwaliłam.
-Taak? To dlaczego jej mama była przed chwilą u mnie z problemami, że złamałaś jej nos!?
-Nie wiem, bo jest głupia.
-SZLABAN. Nie gadasz dziś z ojcem! Nie wychodzisz nigdzie! I oddajesz mi swój telefon!
-Pogrzało Cię do reszty? Nienawidzę Cię!!! Nie możesz mi zabronić gadać z ojcem, którego nie mam na co dzień! Jesteś okropna! Aaachh! 
Wykrzyczałam wszystko z siebie tak bardzo, że aż znowu się popłakałam, odepchnęłam ja od siebie i uciekłam do pokoju. Zatrzasnęłam drzwi i nie mogłam powstrzymać łez. Nienawidzę jej.
Tak bardzo chciałam pogadać z tatą, ja wiem czemu on nie mógł z nią wytrzymać, przecież się nie da. Miliony myśli w mojej głowie tylko by depresja nie wróciła przez nią. Chcę żyć normalnie, boje się..
Lęk do mnie czasem powraca w takich chwilach jak ta, potrzebuje wsparcia, ale u niej raczej mieć go nie będę, czy to tak dużo, że chcę wsparcia zrozumienia i ojca? Dlaczego nikt tego nie rozumie.. miałam ochotę wtedy pogadać z Igorem on przez to, że ma przerąbane inaczej patrzy na wszystko niż te wszystkie bezduszne ku*wy, które naśmiewają się z osób takich jak ja i Igor. Moim marzeniem jest zamieszkać z ojcem. Tam byłoby mi lepiej.. nie mam ochoty tu być.

Wieczorem nie miałam zamiaru słuchać zakazu mamy, więc gdy zasnęła odpaliłam komputer włączyłam skype i zadzwoniłam do taty.. Zanim odebrał trochę minęło, ale w końcu odebrał i się odezwał.
-Hi, how are you? -Przywitał się ciepło po angielsku.
-Tato.. 
-Sorry, zapominam się. Co słychać córeczko? Tęskniłem za Twoim głosem.
-Przestań, bo się popłaczę u mnie masakra. -Szeptałam 
-Co się dzieje? Czemu mówisz tak cicho? Skarbie.. -Zapytał zaniepokojony ojciec.
-No bo.. nie dogaduje się z matką ostatnio.. nie ma dla mnie czasu, ciągle spotyka się z tym swoim i psuje nam się kontakt, zaczynamy się nienawidzić.. na dodatek pobiłam się z taką kretynką ze szkoły i dużo by opowiadać, nie chce być tu.. rozumiesz? Chcę stąd uciec..
-Córeczko, szkoda mi Ciebie. Gdybym był tam z Tobą być Cię przytulił do siebie, bo bardzo tęsknie. Rozumiem, trudno teraz tam masz, wiem jaka jest czasem Twoja matka, ale Cię kocha tak bardzo jak ja. Może ma słabsze dni nieświadomie wyżywa się na Tobie. Nie wiem. Musisz z nią pogadać.. powiedzieć co leży Ci na sercu! Na pewno pomoże. A co się stało, że się się biłaś z kimś?
-A takie tam, nie ważne.. Tato, tęsknie za Tobą, wiesz? Chcę z Tobą mieszkać..
-Wiem, też tęsknie. I smutno mi, że Tobie jest smutno. Ale w życiu zawsze są jakieś upadki. Są lepsze i gorsze dni. Pamiętaj, że zawsze po deszczu jest tęcza! Nie poddawaj się, wierze w Ciebie kochanie.
-Dziękuje tato, że mnie wspierasz. Tylko Ciebie mam.. Kiedy przyjedziesz?
-Jak będę miał wolne od pracy zamieszanie się dzieje tutaj straszne. 
-Okej.. a jak u Twojej żony?
-Bardzo dobrze! Nie dawno mieliśmy remont, wyślę Ci zdjęcia jak będę mógł, a teraz przepraszam, bo znów z pracy dzwonią. Muszę kończyć, pamiętaj, że Cię kocham i nie załamuj się tam kochanie, buziaki, tęsknie! Pa!
-Dobrze, pozdrów ją.. Pa, też Cię kocham tato.
Wyłączyłam komputer i laptopa i schowałam pod łóżko. Leżałam i myślałam o tacie.. Igorze.. matce.. o wszystkim. Chyba nie zasnę..


niedziela, 12 lipca 2015

2

-Obudź się, Kinga.. Kinga.. No obudź się, szkoła! -Otworzywszy oczy ujrzałam obok mnie mamę, która mnie próbowała obudzić. Odpowiedziałam ''Hej..'' i odwróciłam się na drugi bok przykrywając się kołdrą i ignorując fakt, że matka próbuje mnie wyciągnąć.
-Niech do szlag! Do cholery, wstawaj z tego wyra, bo wyleje na Ciebie wiadro wody!
-Za 5 min... -Szepnęłam ledwo znów zasypiając..
-KINGA!! -Warknęła wkurzona, zdejmując ze mnie kołdrę i rzucając ją na podłogę. -Wstawaj
-No dobra.. 
Usiadłam, wyciągając się.. założyłam leżące obok ciepłe kapcie, przetarłam oczy i poszłam do salonu niewyspana jak zawsze. 
-Czemu nie odebrałaś ode mnie telefonu jak dzwoniłam wczoraj w pracy? -Zapytała zaniepokojona. -Dzwoniłaś, myślałam, że to coś poważnego.. 
-Dzwoniłam by zapytać kiedy wrócisz, ale doszłam do wniosku, że pewnie siedzisz u swojego chłopaczka i uznałam że nie ma sensu z Tobą gadać, bo masz mnie gdzieś.
-Przestań! Co Ty gadasz? Załatwiałam ważne sprawy w pracy.
-Ważne sprawy w pracy? Hahahahah, nie rozśmieszaj mnie matka.
-Co? Przestań się tak odnosić! Byłam w pracy.
-Od kiedy pracujesz jako dziw*a? Hahahah.
-Kinga! Cholera jasna, jakie Ty masz słownictwo!? Jeszcze jedno słowo, a dostaniesz w pysk. W ogóle co Ty wygadujesz!?
- ''OCH ACH MOCNIEJ'' Hahhahahahah. Żałosna jesteś.
- O co Tobie chodzi gówniaro!? Nie wytrzymam zaraz...
- Hahah, a co masz coś na sumieniu? Słuchaj, nie kłam mnie, że byłaś w pracy, bo to żałosne. Przyznaj się, że byłaś u Tomka. Słyszałam. Odebrałaś przypadkowo telefon podczas pieprzenia się z nim! 
Parsknęłam, zobaczyłam przerażoną, a zarazem zezłoszczoną minę matki, która patrzyła się na mnie takim wzrokiem jakby chciała mnie zaraz zabić, była chwila ciszy póki nie uderzyła mnie... w twarz.. Cofnęłam się do tyłu i złapałam za policzek, w oczach ukazały się łzy. Zrozumiałam, że jej chyba nienawidzę. Chciałam uciec do ojca, do Stanów, ale to było nie możliwe, odepchnęłam ją i szybko pobiegłam zrozpaczona do łazienki. Pierwszy raz widziałam ją w takim stanie, w ogóle pierwszy raz mnie uderzyła od wielu lat. Może przesadziła, ale to ona mnie ignoruje dla jakiegoś leszcza. Nie wytrzymam.. chcę do ojca.
Dobra. Postanowiłam, że będę się szykować, a nie przejmować kimś kto najchętniej wyrąbał mnie mnie z domu. Przemyłam twarz, miałam czerwony ślad na poliku. Poprawiłam odrobinę brwi oraz pomalowałam rzęsy na czarno tuszem i usta ochronną pomadką. Ubrałam się w już w byle co byle jak najszybciej wyjść z domu. Poszłam do salonu, bo tam miałam torbę. Idąc słyszałam płacz dochodzący z pokoju, do którego miałam właśnie wejść.
Otworzyłam powoli drzwi, widziałam mamę siedzącą przy oknie ocierającą łzy. Spojrzała na mnie z żalem i powiedziała do mnie delikatnym i drżącym głosem..
-Prz... przepraszam, myszko... Nie chciałam Cię uderzyć, wiesz jak Cię kocham...
;Przez moment zrobiło mi się jej nawet żal, ale nic na to nie odpowiedziałam, spojrzałam się na chwilę, chciałam ją nawet przytulić, ale jakoś nie potrafiłam. Zabrałam torbę i wyszłam z domu. Było mi dziwnie i trochę nie dobrze, ale miałam nadzieje, że jak pójdę do szkoły i pogadam z Julią będzie lepiej.

SZKOŁA. 8.00

Weszłam akurat do szkoły na styk gdy wszyscy wchodzili do klasy. Mieliśmy pierwszą lekcje wychowawczą. Przywitaliśmy się z panią *Dzieeń doobry* I usiedliśmy na swoje miejsce.
Gdy wychowawczyni sprawdzała obecność doszła w końcu do nowego ucznia. 
''Igor Cassela''  (ciekawe nazwisko pomyślałam)
-Jestem. -Odezwał się spokojnym głosem chłopak siedzący z tyłu. Przyglądając się mu bardziej zauważyłam, że to ten sam który mi wczoraj pożyczył zapalniczkę. Zdziwiłam się..
-No Igor, chodź na środek i opowiedz coś o sobie klasie, a zaraz Twoja koleżanka Kinga oprowadzi Ciebie po szkole i pomoże Ci się tu oswoić. No Igor? Podejdziesz?
-Przepraszam panią, ale nie sądzę bym miał coś ciekawego do powiedzenia o sobie, jestem bardziej nudnym człowiekiem... -Odpowiedział skromnie brunet.
-No cóż.. jestem odmiennego zdania, ale skoro tak uważasz.. Szkoda.. Więc, Kinga oprowadź proszę kolegę po szkole. 
-Okej, chodź Igor. -Odpowiedziałam, przynajmniej wyrwę się z lekcji na fajkę. Wyszliśmy z klasy i szliśmy pustym korytarzem, przynajmniej teraz nie było żadnych głośnych gimnazjalistów. Jasnooki chłopak cały czas szedł cicho, był nie śmiały. Trochę faktycznie zacofany. Na nic nie odpowiadał gdy zadawałam pytanie tylko wzruszał ramionami obojętnie. W końcu nie wytrzymałam i zapytałam poważnie.
-Słuchaj chłopie, dlaczego jesteś taki wyciszony? Nie chce byś chamska, ale u mnie w klasie są same imbecyle. Będziesz wyśmiewany, pamiętam jak w 1 klasie byłam podobna i nikt mnie nie szanował, dopiero gdy potrafiłam się odezwać więcej mnie szanowało.
-a... -Mruknął pod nosem.
-Serio? Odezwij się, bo to już mnie wkurza. Wiem, że masz ciężko, ale nie powód by zaraz się nie odzywać. 
-No dobrze.. Przepraszam, że tak milczałem, ale.. dobra nie ważne.. Więc.. gdzie mnie prowadzisz? -Odpowiedział w końcu cicho, ale ledwo.
-Ee? Dobra, umiesz mówić. Jakiś plus. Idziemy za szkołę, muszę fajkę zapalić.
-...a nie powinnaś mnie oprowadzać po szkole?
-W co Ty wierzysz? Tu nie ma co oprowadzać. Ta buda nie jest taka ciekawa by cokolwiek tu zwiedzać. Automaty masz obok wejścia, a kibel męski, a damski chyba potrafisz rozróżnić. -Odpowiedziałam, wyciągając paczkę fajek.
-A... a... b.. biblioteka? -Zapytał tak jakby się miał mnie bać.
-Później Ci pokaże, na przeciwko wejścia obok stołówki. Chodź szybko zanim ktoś zobaczy, że wychodzimy po za budynek szkolny.
Otworzyłam powoli drzwi awaryjne i wybiegłam z Igorem za garaże przy szkole. Poszliśmy tam, bo tam nie ma kamer.
-Chcesz jedną? -Zapytałam.
-Nie dzięki, bo jeszcze wyczują.. Ty tak zawsze? -Zapytał zdziwiony.
-Taa, zawsze mówię, że idę do kibla, a w rzeczywistości jestem tu i jaram. Co ciekawe nigdy mnie jeszcze nie złapali, haha.
-Dziwne, że nie wyczuli od Ciebie zapachu fajek. 
-Wszystko w tej szkole jest dziwne, dlatego cieszę się że to ostatni rok.
-A gdzie chcesz iść później? 
-A bo ja wiem? Do zawodówki pewnie jakiejś, bo do wyższej mnie nie przyjma, a tam przynajmniej płacą za praktyki. Własny hajs to jest coś!
-Jak ja bym miał własne pieniądze to bym pomógł mamię.. -Powiedział smutnawo bez nadziei.
-A co jest z Twoją mamą jeśli mogę zapytać? -Widząc jego wyraz twarzy bardzo się zaciekawiłam co tam się dokładnie dzieje. 
-No.. nie chcę o tym opowiadać, bo robi mi się słabo. Moją matkę przetrzymuję pewien dupek, on chleje. Jest alkoholikiem, nie mają pieniędzy, a jakby moja matka odeszła to już w ogóle nie miała by z czego żyć. Po za tym bardzo go kocha, a on ją tylko biję i zmusza do swoich debilnych gierek. Jak mieszkałem z nimi to codziennie miałem piekło. Nie miałem w co się ubrać ani co jeść. W szkole robili ze mnie pośmiewisko. Zacząłem palić i pić, bo to jedyne co pozwalało mi zapomnieć o tym co się dzieje. Prawie wpadłem w depresję jeszcze chwilą i bym skończył z żyletką w ręce lub co gorsze powieszony na linie. 
Ojczym też mnie bił, policja niby się za to wzięła. Jedyne zmiany były takie, że poszedłem do domu dziecka, a ona nadal się z nim męczy. Nie mogę spać z myślą, że on robi jej krzywdę... -Opowiadał z trudem. Widać było ten ból w jego oczach.. przerażające.
-Jeju.. co za ch*j. Powinni go do pudła wje*ać, a nie żyje na wolności! Bardzo Ci współczuje, teraz rozumiem dlaczego jesteś taki przygaszony. A myślałam, że ja mam problem, że rodzice się rozstali, a tu taka tragedia. Chyba zacznę doceniać to co mam... 
Jak opowiedział mi co się dzieje w jego starym domu to zrobiło mi się niedobrze i jednocześnie go żal.. wymiękłam totalnie. 
-Przepraszam, że pytam, a co z tatą? -Dopytałam...
-Tata... -Zacisnął powieki. -Tata... nie żyje... Został zamordowany kilka lat temu...
-Boże... -Zamurowało mnie, ten chłopak faktycznie ma przerąbane w życiu. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, byłam w szoku. Wiedziałam, że ludzie mają ciężko i ciężej, ale znając taką osobę i jednocześnie jeszcze słyszeć od niej samej w cztery oczy to wszystko to naprawdę jest przerażające i przygnębiające. Jakbym mogła to bym mu pomogła, ale sama nie mam pieniędzy..
-A Ty? masz jakieś problemy? -Zapytał przymulony i zaciekawiony.
-Ja? Ja.. w sumie w porównaniu do Twoich to może nie, ale.. moi rodzice rozwiedli się kilka lat temu i wpadłam w depresje. Ojciec wyprowadził się ze swoją nową dziewczyną do Stanów i urwał nam się kontakt, tzn. czasem gadamy na skype, ale bardzo rzadko przyjeżdża. A moja matka jakiś czas temu zaczęła spotykać się z jakimś leszczem, którego nienawidzę. I nie ma dla mnie czasu.. Nie mam już depresji, wróciłam do normy, stałam się nawet twarda chociaż z jednej strony to tylko pozory.. mam swoje słabe strony i czasem wymiękam.. 
-Rozumiem. To też nie zaciekawienie. Może to nie jest takie jak moje, ale w końcu każde cierpienie odczuwa się tak samo..
-Tiaa... -Zerkając na godzinę zobaczyłam, że niedługo pewnie będą coś przeczuwać, że nie jesteśmy w szkole, powiedziałam mu żebyśmy się ruszyli i poszliśmy znów na lekcje.
-Igor.. taka mała rada, nie mów nikomu o swoich problemach w klasie. Prawda jest taka, że każdemu będzie to koło tyłka latać i większość będzie jape z tego cieszyć i kręcić bekę po czym gadać do Ciebie jakieś głupie teksty. Nienawidzę tej klasy, jedynie wsparcie możesz mieć u mnie i u wychowawczyni. Jeszcze u Julki, bo też jest normalna. Niestety ku*estwo w naszej klasie rośnie. 
-Okej, dzięki. Będę pamiętał.
-Po prostu nikomu nie ufaj, wszyscy tylko udają, że chcą pomóc. A zrobią Ci bagno.
-Dziękuje... -Znowu podziękował ciepło i się uśmiechnął. -Podasz mi swój numer?
-Jasne, daj telefon wpiszę Ci. 72* *** ***   *wpisuje*
-Dobra wejdźmy do klasy by nic nie podejrzewali. Hehe. -Racja.




 

1

Moje imię to Kinga. Zawsze marzyłam poznać kogoś kto mnie dopełni, kogoś kto mi pokaże co to prawdziwa miłość, wyciągnie z tego bagna zwanym życiem. Niedługo koniec wakacji, a ja nadal sama.
Wiem, że to głupie myślenie, bo idę dopiero do 3 klasy gimnazjum. 
Zgadza się, mam 15 lat, ale czuje w środku pustkę przez rozwód rodziców. 
Miałam jednego chłopaka.. Aleksandra, ale zerwał ze mną z powodu moich zaburzeń lękowych. Strasznie to przeżyłam i przeżywam do dziś. Czekam na cud.
Pewnie z początku wydałam Wam się dość skromną i cichą dziewczyną. Ależ skąd!
Może kiedyś. Odkąd wyleczyłam się jestem przeciwieństwem samej siebie. 
Wredna, niegrzeczna, zadziorna oraz odważna. 
Teraz tego po mnie nie widać, ale jarałam już marihuanę z byłym, palę czasem fajki i piję. Zbuntowana nastolatka, która ledwo przechodzi z klasy do klasy. 
Mimo wszystko raczej mam dobre serce, ale tego nie pokazuje, bo nie lubię, jak i zarówno nie lubię pokazywać moich słabych stron. Z reguły jestem twarda. 


1 września 

Z rana obudził hałas dobiegający z dużego pokoju. Wstałam zaspana i poszłam w stronę pomieszczenia. Zobaczyłam matkę stojącą nad rozbitą szklanką.
-Brawo.. obudziłaś mnie, dzięki. -Powiedziałam zachrypniętym głosem spoglądając się z oburzeniem na mamę. 
-Przepraszam, ale i tak powinnaś już wstać zaraz 7, a Ty masz dzisiaj rozpoczęcie!
-Dzisiaj rozpoczęcie? Myślałam, że se pośpię do 15...
-Powinnaś się już szykować. W kuchni masz mrożoną kawę, a jak wrócisz pójdziemy może gdzieś się przejść jeśli chcesz.
-Nie dzisiaj, przypomniało mi się, że umówiłam się z Julią by się przejść gdzieś po rozpoczęciu. Jakieś zeszyty kupić czy coś w tym rodzaju.
-Dobrze, zostawię Ci trochę pieniędzy tutaj na stole, a ja zmykam do pracy. Może mnie nie byc jak wrócisz w takim razie więc zostawię Ci obiad w mikrofali i sobie podgrzejesz. 
-Dobrze..
-To ja idę, pa. Kocham Cię myszko. -Pa.. 
Mama dała mi buziaka w polik po czym wyszła do pracy. 
Poszłam do kuchni wypić kawę i zjeść jakieś śniadanie. Otworzyłam lodówkę - nic nie ma jak zwykle. ''Dobra, walić śniadanie'' pomyślałam i pobiegłam do łazienki by się przyszykować jakoś na rozpoczęcie aby wyglądać jak człowiek. Przy okazji założyłam białą sukienkę, czarną narzutę i ciemne buty na koturnie.Tak skromnie, nie starałam się za 
nad ubiorem mimo, że większość dziewczyn z mojej klasy znając życie będzie wypindrzona. Ja się od nich wyróżniam 
lubię ładnie i stylowo się ubierać oraz czuć się ładnie, ale nie nakładam sobie tynku na twarz. Wymalowałam odrobinę rzęsy i pomalowałam się ochronną pomadką. Wypsikałam się moim ulubionym perfum i byłam już gotowa. Małe poprawki i ruszyłam w stronę szkoły. W drodze spotkałam kumpla, szatyna o ciemnych oczach imienia Dawid, który kiedyś strasznie mi się podobał.. uśmiechnęłam się i mu pomachałam, jak mnie zauważył poszedł w moją stronę i się przywitał.
-Siema.
-No hejka Dawid. Jak tam Ci wakacje minęły?
-Nie narzekam chociaż nigdzie nie byłem, a jak Tobie?
-Trochę nudno, ale mogło być gorzej! Co powiesz?
-Nie wiem, ale podobno do naszej klasy ma dojść jakiś dziwny typek, nie wiem jeszcze kto to, ale słyszałem, że laski się do niego kleją.
-Haha, jakiś kolejny pedałek pewnie, bo za takimi zwykle dziewczyny się uganiają. Ale dlaczego ma być dziwny?
-Jest z domu dziecka, podobno jego rodzina to czysta patologia...
-Hm.. no dobra? Ale wiesz.. to że ktoś ma patologie nie musi oznaczać od razu, że jest dziwny. Teraz mi się go szkoda zrobiło mimo, że go nie znam. 
-Nie, nie. Nie oto chodzi. Sam mu współczuję, że tak żyje, bardziej mi chodzi o jego zachowanie, sam zachowuje się jak patologia. 
-To znaczy? Piję, ćpa, pali? 
-Też, ale sam do końca nie wiem. Od kumpli słyszałem. Z resztą się zobaczy.
-Mhm.. Dobra lepiej przyśpieszmy, bo za 6 min się zaczyna.

Gdy byliśmy już na boisku szkolnym przy mojej klasie 3a, wzrokiem szukałam tajemniczego chłopaka, o którym wspominał Dawid, bardzo się ciekawiłam kto to jest. I czy rzeczywiście jest taki jak słyszałam. Niestety nikogo nowego nie ujrzałam. Chwilę dyrektor nas witał, były jakieś przemowy, sprawdzanie obecności klas i przyszła wychowawczyni zabierając nas do klasy. Uznałam, że mogę go ujrzę podczas sprawdzania obecności w klasie gdzie będzie miej wiary. Usiedliśmy wszyscy na swoich miejscach, ja obok Julki. 
-Ej? -Stuknęłam łokciem Julkę.
-Hm? 
-Podobno jakiś nowy miał być..
-No i? Co, podoba Ci się?
-Co.. hahaha, ja go nawet nie znam. I nie wiem jak wygląda, chociaż jestem ciekawa. Podobno trochę z innej epoki.
''Może nie przyszedł po prostu'' pomyślałam. Wychowawczyni pani Kniaź usiadła wygodnie przed biurkiem, ciepło nas powitała i otworzyła dziennik sprawdzając obecność.
Gdy wszystkich sprawdziła dodała, że brakuje jej jednego nowego ucznia.
-Dzisiaj miał do nas dojść nowy uczeń - Igor. Niestety nie dotarł na rozpoczęcie, a szkoda, bo bardzo chciałam Wam go przedstawić. Musicie być do niego mili i wyrozumiali, bo odrobinę wyróżnia się od dzisiejszej młodzieży. Jest z domu dziecka, miał bardzo trudne życie i proszę o niedokuczanie mu z tego powodu gdy do nas dotrze. A teraz moi drodzy wyjmijcie notatnik i długopis, rozpiszę Wam nowy plan lekcji...

Gdy nauczycielka nam już wszystko powiedziała co miała zaczęła się pytać czy ktoś z nas byłby chętny pomóc Igorowi w poznaniu naszej szkoły i oprowadzeniu go. Jako, że chętnych było brak postanowiłam, że się zgłoszę, przynajmniej jakieś punkty dodatnie będą.
Ja mogę!
-O Kinga! To świetnie. Miło, że chcesz pomóc nowemu uczniowi w szkole! Jestem dumna. Tylko bądź do niego miła, bo wszyscy wiemy jaka jesteś, ale mam nadzieje, że się zmieniłaś.
-Spoko luz! Ze względu, że dużo przeżył jest pewnie bardziej ogarnięty niż te wszystkie muły w klasie, haha. -Zaśmiałam się chamsko obrażając jednocześnie klasę.
-Uważaj na słowa mała pindo -Odezwała się największa ''damulka'' w klasie, której szczerze nienawidzę i nigdy nienawidziłam.
-Spadaj na drzewo dzi..... -Nie dokończyłam.
-SPOKÓJ! -Przerwała Kniaź. -Kinga, uważaj na słowa, a Ty nie komentuj. W tym roku szkolnym nie będę już tak wszystkim ulegała, bo znowu wejdziecie mi na głowę.
Macie siebie szanować!
-Przepraszamy. 

godz. 11.30

Po rozpoczęciu postanowiłyśmy z Julią, że pojedziemy do Galerii, miałam kupić zeszyty, no ale cóż. Wolałam jednak jakieś ciekawe ubrania. Miałam 300 zł, zbierałam na to przez wakacje. Chciałam uzbierać więcej by kupić sobie lustrzankę lub coś podobnego, ale uległam pokusie.
-Masz hajs na bilet? -Zapytałam Julii.
-Nie, a Ty? 
-Mam przy sobie całe 200 zł, a nie chcę mi się rozmieniać. Jedziemy na gapę i tyle!
-A co jeśli znowu będzie kanar? 
-Walić to! Znów uciekniemy, hahahahahha.
-Hahahahhahah, dobra!

Poszłyśmy na pierwszy lepszy przystanek autobusowy, sprawdzałyśmy co będzie jechać w najbliższym czasie. Wyglądało na to, że 9 za 10 min. W tym czasie postanowiłam zapalić, bo dawno nie paliłam i naszła mnie ochota. Wyjęłam z kieszeni pudełko ''Marbolo'' wyjmując papierosa szukałam jeszcze jakieś zapalniczki. Nie było.
-Julka, nie masz ognia nie? -Zapytałam.
-Jezu, weź przestań palić laska! Nie mam.. -Odpowiedziała z zażenowaniem.
-Dobra, spokojnie. Hm.. tamten chłopak na ławce pali idę się go zapytać czy może ma ognia. -Ruszyłam w stronę niebieskookiego bruneta.
-Siema, masz ognia?
Spojrzał się na mnie tajemniczym wzrokiem, nie odezwał się, ale szperał po kieszeni, gdy znalazł co chciałam podał mi do ręki.
-Dziena.. W ogóle jak masz na imię? 
Zapytałam zapalając fajkę, ale chłopak nic nie odpowiedział tylko odwrócił głowę w inną stronę. ''Dziwny'' pomyślałam. Zabrał papierosa do ust, zaciągnął się i wypuścił falę dymu z ust po czym znów spojrzał się na mnie. 
-Nie za młoda, że palisz? -Zapytał cicho.
-Może za młoda, ale w dupie to mam. Wyglądasz jakbyś był w moim wieku więc słabe pytanie.. po za tym nie odpowiedziałeś na moje.
Odpowiedziałam z dziwnym spojrzeniem oddając zapalniczkę. 
Dobra dzięki za ognia, narka.
-Cześć..

Wróciłam do Julki, trzymając papierosa w dwóch palcach. 
-Oo widzę, że Ci pożyczył.
-Jak każdy.. ale widać, że zacofany, nawet nie chciał powiedzieć jak ma na imię.
-Hahah, co każdemu się pytasz o imię gdy coś pożyczasz? Spodobał Ci się.
-Oszalałaś. Ładny, ale zacofany. Nie ważne z resztą. 
-Powinnaś mniej palić. 
-Daj spokój, nie palilam od paru dni.
Zaciągając się zauważyłam, że chłopak ciągle mi się uważnie przyglądał. 
Wydmuchałam dym z ust po czym znów wzięłam kolejny raz. Gdy palę czuję taki spokój,
najlepiej jest gdy chodzę sama do lasu i zapalam sobie jakieś mocne fajki od których można mieć haja. Dobre uczucie. Wypełnia mi te pustkę, wiem, że niszczę zdrowie, ale mam to gdzieś. Wszyscy mówią, że to żałosne oraz gimbusiarskie jaranie w tym wieku, ale ja nie palę jak reszta dla szpanu, nie robie sobie ''słitek'' z fajką w ustach oraz lecącym dymem jak większość. To po prostu jest dla przyjemności i by chwilę odetchnąć od szarej rzeczywistości. Robie wszystko czego nie powinnam, ale nigdy nie chwaliłam się tym na instagramie, fejsach i innych portalach robiąc z siebie pośmiewisko. Sam fakt, że palę w miejscu publicznym jest może śmieszny, ale tutaj akurat mam wyrąbane nad te wszystkie babcie, które pouczają mnie na temat zdrowia i tego, że niszczę sobie płuca mimo, że doskonale o tym wiem. Każdy kto pali raczej wie, że to nie jest zdrowe, więc bez sensu ciągle zwracać na to uwagę. Nie bez powodu na paczkach jest napisane ''Palenie zabija''
Ale taka ludzka natura. Większość ludzi siebie jakoś niszczy. Nie ważne czy psychicznie czy fizycznie.. Nikt nie jest szczęśliwy w 100% każdy ma jakieś zamartwienia.

Akurat gdy skończyłam palić autobus przyjechał, rzuciłam peta na ziemie przygniatając trampkiem i weszłam do środka z Julką. Autobus był tak bardzo zapchany, że nie było miejsca gdzie usiąść. Wepchałyśmy się jakoś pod okno i złapałyśmy się za srebrna jakby rurę. Gdy autobus ruszył prawie upadłam na ziemie, na szczęście udało mi się jakoś wstrzymać równowagę i zapobiec upadnięciu. 
-Może kupimy sobie równe sukienki? Będziemy jak siski! -Dała pomysł podekscytowana Julia.
-Siski? Gdzie Ty żyjesz? Ja wolałabym kupić sobie jakąś koszulę, bo obecne mi się znudziły.
-Można podobne koszulę. 
-Przecież nie podoba Ci się mój styl...
-Nie to, że nie podoba. Tylko nie wszystko jest w moim stylu, ale to nie oznacza, że niektórych rzeczy nie masz fajnych, bo masz. 
-No dobra, ale jak mamy mieć coś podobnego to coś co podoba się mi, a jeśli Tobie się nie spodoba wybierzesz coś innego i tyle.
-Dobra pasuje.

Po 15 minutach dojechałyśmy na miejsce. Było sporo gimbów z mojej szkoły w Galerii, pierwsze gdzie weszłam to był Cropp. Od razu gdy weszłam zakochałam się w bluzce z Kurt'em Cobain'em. Kosztowała 150 zł, od razu przymierzyłam. Idealnie na mnie leżała. 
Później chodząc dalej i mierząc wzrokiem różne ubrania zobaczyłam śliczną czerwoną koszulę flanelową po 70 zł. 
-I co Julka? Znalazłaś coś?
-Tak, te zajebistą białą bluzkę z czaszkami. Świetna nie?
-No super jest! Mi również się podoba. Kupiłabym, ale już wybrałam dwie rzeczy.
-No właśnie, znalazłaś jakąś koszulę?
-Mhm.. czekaj.. Patrz. Taką, podoba Ci sie?
-Tak, znajdź mój rozmiar i lecimy do kasy. Ile kosztuje?
-70 zł. A ta Twoja?
-Bluzka? mm.. 65
Poszłyśmy do kasy. Kupiłyśmy wybrane przez nas rzeczy i poszłyśmy dalej szukać jakiś ciekawych rzeczy. Zostało mi 80 zł, więc postanowiłam, że jednak kupię jakieś zeszyty by mama mi nie truła, że nie kupiłam nic. Latałyśmy po Galerii jakieś dwie godziny gdzie pół nam zajęło robienie sobie głupkowatych selfie w lustrze. Po wszystkim znów poszłyśmy na przystanek autobusowy i czekałyśmy aż coś zawiezie nasz leniwy tyłek do domu.

godź. 14.20
Gdy już wróciłam zmęczona i głodna postanowiłam, że odgrzeje sobie spaghetti na obiad, który zostawiła mi mama. Zjadłam cały i od razu się położyłam, byłam tak zmulona, że od razu zasnęłam i obudziłam się około 20. 
Gdy wstałam byłam lekko nieogarnięta i rozkojarzona. Rozciągnęłam się ziewając i poszłam do dużego pokoju sprawdzając czy moja mama już jest.
-Mamaa? Jesteś? 
Niestety nikogo nie zastałam. Wyjęłam telefon i próbowałam do niej zadzwonić, ale odrzuciła połączenie. ''Hmm.. dziwne'' pomyślałam. ''Pewnie znów jest ze swoich nowym chłopakiem'' cóż. Dzwoniłam aż do skutku aż w końcu odebrano połączenie aczkolwiek nikt nie nie odzywał było słychać tylko dziwne odgłosy w tle, które były mi podejrzane. Wsłuchiwałam się bardziej i... myślałam, że puszczę pawia na dywan...
-Halo... ?
-*dyszenie* Tak.. mocniej! *dziwne jęki, odgłosy*
Rozłączyłam się z wyrazem przerażenie. ''Ja pie**dole ona się z nim pieprzy, nie wierze...''
Zrobiło mi się słabo. Szczerze? Nadal boli mnie, że nie jest z ojcem, a świadomość, że uprawia seks z innym mężczyzną mnie obrzydza i chce mi się płakać. Jak robiła to z tatą czułam niesmak, a co dopiero z jakimś gościem którego nienawidzę. Wszystko wyjaśnia dlaczego kiedyś w jej łóżku znalazłam gumkę gdy wróciłam od babci po weekendzie. Obleśne..
Pobiegłam do pokoju, rzuciłam się na łóżko i znów oczy wypełniły łzy. Czasem czuję się samotna w ten sposób, że nie mam matki.. czuje jakby jej nie było, jakby mnie olewała dla tego gościa i juz mnie nie kochała. Dawno z nią szczerze nie rozmawiałam, to jest przykrę.
Tęsknię za tą mamą, która była dla mnie wsparciem. Teraz radzić musze sobie sama.
Mam wsparcie może u taty, którego rzadko widzę i to kolejny powód czemu palę.
Mój ojciec sporo palił i pali. I gdy palę czuję go obok, może głupie. Ale też coś w tym jest..
Przemierzam przez świat będąc ''twardzielem'', ale jak każdy mam słabe strony...
Nagle mój telefon zaczął dzwonić. ''Mama''. Odrzuciłam. I wtuliłam się w poduszkę.
____________________
Przepraszam, pierwsza część może troszkę kijowa i nudna, ale następną postaram się polepszyć. :) 

Jeśli Ci się podobało wejdź tutaj :) --> FEJS (KLIK)